Ostatni romantyk polskiego kina
„Kolumbowie”, „Stawka większa niż życie”, „Polskie drogi”. Między innymi te seriale zawdzięczamy Januszowi Morgensternowi. Reżyser zmarł 6 września w Warszawie. Miał 89 lat
Jolanta Gajda-Zadworna, Urszula Lipińska
W kinie spędził pół wieku. Przeprawił się przez parę filmowych epok: polską szkołę filmową, kino moralnego niepokoju i współczesny nurt filmów próbujących rozliczyć się z PRL. Nie był częścią żadnej z nich.
Zawsze z boku, nieforsujący własnego zdania, a jednak słuchany przez kolegów i uczniów. Inspirujący.
– Kuba Morgenstern – tak zwracali się do niego znajomi – był kimś więcej niż tylko reżyserem – zapewnia Jan Englert. – Jego siłą było to, że w wielu przypadkach, bez narzucania się, bez udawania mądrzejszego, dawał wspaniałe rady. W mistrzowski sposób, bez podkreślania swojej osobowości, potrafił wpływać na role, na film, na przebieg życia kulturalnego. – Urokliwy człowiek. Wybitnie utalentowany, przesympatyczny, dobry i ciepły – charakteryzuje go Jadwiga Jankowska-Cieślak.