Akwizytorzy polityczni i bajarze z PO
Z Januszem Śniadkiem, byłym przewodniczącym „Solidarności” rozmawiają Jacek i Michał Karnowscy
Boi się pan kryzysu?
Boję się o ludzi, miejsca pracy. Boję się o dług publiczny, o to zadłużanie Polski, które ktoś musi spłacić. Ale najbardziej boję się tego, że wskutek tych rządów tracimy nasz najcenniejszy kapitał – kapitał społeczny. Badania socjologów i psychologów pokazują, że sobie nawzajem nie ufamy. Tylko 10 proc. uważa, że większość ludzi można obdarzać zaufaniem. W raporcie „Diagnoza społeczna” z maja br. postawiona jest teza, że już za cztery lata niski kapitał społeczny stanie się największą barierą rozwoju. No i to rozwarstwienie, chyba największe w Europie, oraz rosnące obszary biedy. Mogę podać kilka liczb?
Oczywiście.
17 proc. Polaków jest zagrożonych ubóstwem – to dane z lipca tego roku. Blisko co 20. Polak żyje poniżej granicy egzystencji! W tym 44 proc. rodzin z czworgiem lub większą liczbą dzieci. Od 2006 r. zamrożone są progi dochodowe uprawniające do uzyskania pomocy społecznej. Przez to maleje liczba do tej pomocy uprawnionych.
Wystarczy, że ich dochody rosną o poziom inflacji i tracą uprawnienia?
Właśnie. Na dodatek w podstawowym koszyku ubogich rodzin inflacja jest większa niż ta ogólna podawana przez GUS – przez ostatnich pięć lat wynosiła powyżej 6 proc., też według GUS. A minister pracy i polityki społecznej pani Jolanta Fedak tłumaczy w debacie, że pomoc społeczna maleje w związku ze wzrostem PKB. Boże, jakim trzeba być człowiekiem, żeby mówić takie rzeczy?! Przecież ona wie, jak jest naprawdę! A prawda jest taka, że w 2006 r. 14 proc. Polaków było uprawnionych do pomocy społecznej. Teraz to jest ok. 7 proc.