Przewrażliwieni
Z Martiną Gedeck, aktorką nazywaną niemiecką Meryl Streep
Czy dorastając w Berlinie, miała pani jakichś znajomych albo krewnych za murem?
Dziadka, drugiego męża mojej babci. Zawsze jeździliśmy z rodzicami do nich na święta. Najpierw rzucała się w oczy architektura – podobna do tej w Warszawie czy Moskwie – zimna i szara. Ludzie od razu poznawali, że jesteśmy z Zachodu i patrzyli na nas podejrzliwie, nie chcieli z nami rozmawiać.
W Moskwie do dziś tak jest.
Bo i dziś człowiek z Zachodu to według ludzi, którzy tam żyją, potencjalny szpieg, jak Rosjanom wmawiano przez lata.
W „Życiu na podsłuchu” zagrała pani z nieżyjącym już Ulrichem Mühe. Czy wiedziała pani o tym, że jego pierwsza żona była agentką Stasi?
Nie rozmawialiśmy o tym. Ale bardzo się cieszę, że mogliśmy razem pracować. Postać aktorki, która szantażowana zgadza się współpracować ze Stasi, była rolą o potencjale rodem z klasycznej tragedii.
„Baader – Meinhof” z pani udziałem wywołało burzę.
Niemcy są przewrażliwieni, jeśli chodzi o przedstawianie na ekranie wydarzeń z naszej historii. Ja uważam, że film był uczciwy w pokazaniu historycznej prawdy. Najwięcej ostrych słów padło ze strony sympatyków lewicy, bo oni nie mieli do „Baader – Meinhof” dystansu.
Czy to prawda, że Niemcy nie chcą też już oglądać siebie w nazistowskich mundurach na ekranie?
To zależy od filmu. „Bękarty wojny” Tarantino bardzo tu się podobały. Teraz wielkie oczekiwania towarzyszą ekranizacji powieści Hansa Fallady z 1947 r., która dwa lata temu – jako „Alone in Berlin” podbiła USA i Wielką Brytanię. Ma powstać film reżyserowany przez Vincenta Pereza. I ja też mam w nim zagrać.
W „Agnozji”, którą oglądamy u nas w kinach, zagrała pani producentkę broni.
Moja bohaterka Lucille ma obsesję na punkcie postępu i rozwoju przemysłu. Tymczasem my z dzisiejszej perspektywy znamy już ich destrukcyjną stronę. Lucille traktuje broń jak zabawkę. Bawi ją to, że można celować do ludzi z technologicznie zaawansowanej strzelby z teleskopem, jaką skonstruował jej wspólnik. W filmie ten morderczy instrument jeszcze bardziej oddalił zabójcę od ofiary. Dziś żołnierze obserwują ruchome cele w komputerze, jak by to była gra wideo. Myśląc o przyszłości i rozwoju, nigdy nie wolno nam zapominać o ludziach.