Najnowsza interwencja Uważam Rze

Biznes

Do i od redakcji

Lis nadambitny

Lis nadambitny

Nadmierne ambicje i niebywały wprost narcyzm wydają mi się podłożem groteskowych w swojej apodyktyczności i stronniczości wypowiedzi redaktora Tomasza Lisa (cytowanych przez K. Feusette w artykule „Co gryzie redaktora?”, „URz”, 5–11 września br.). Nie wiązałbym więc ich z pragnieniem odkupienia tej winy, jaką było otrzymanie lukratywnej posady w telewizji za rządów Prawa i Sprawiedliwości (oraz późniejsze utrzymywanie tej posady za wszelką cenę). Osobiste preferencje Tomasza Lisa – a ma on przecież pełne prawo popierać zarówno Platformę Obywatelską, jak i obecny rząd – rozrastając się w sposób niekontrolowany przez ambitnego i bezkrytycznego względem siebie redaktora, zyskały wymiar prawd objawionych, które on teraz do wierzenia podaje, a najmniejszy sprzeciw względem działań PO lub polityki rządu rad by wypalić gorącym żelazem.

Cóż, nie każdy jest zdolny uodpornić się na sukces, zwłaszcza sukces medialny, dostrzegany przez media i – co istotne – odniesiony w świecie mediów. Poczynania rzutkiego prowadzącego program „Tomasz Lis na żywo” (sam tytuł mówi już wiele), wpływowego redaktora „Wprost”, autora książek, gwiazdy tabloidów – o licznych nagrodach nie wspominam! – skłaniają do gorzkiej parafrazy aforyzmu lorda Actona: „Czwarta władza demoralizuje, a absolutna czwarta władza demoralizuje absolutnie”.

Z pozdrowieniami dla całej Redakcji

Przemysław Spryszak

Kraków


Cóż, wypada się zgodzić. Ciekawą puentą naszego tekstu była sytuacja ubiegłotygodniowa, kiedy red. Lis zaproponował, że wystąpi w roli moderatora debaty czterech partii. Przybył do jego studia tylko pan Donald Tusk, reszta wyraźnie była skonfundowana pomysłem takiej „moderacji”. A publiczność całkiem dobrze się bawiła, słuchając o zaproszeniu do tak „neutralnego” miejsca. Jak widać – pogląd pana Przemysława i red. Feusette podziela, jak widać, więcej osób.

Gdzie jest Grabarczyk?


Cieszę się, że w „Przeglądzie Tygodnia M&Z” odnotowano wymazanie, z dnia na dzień, ze środków masowego przekazu ministra infrastruktury. Nie było to pierwsze tego typu zniknięcie. Cezary Grabarczyk dołączył do niezbyt zacnego grona skrzętnie ukrywanych przed wyborcami „twarzy Platformy Obywatelskiej”. Do tej pory w niewyjaśnionych okolicznościach zniknęli: Mirosław Drzewiecki, Julia Pitera i Stefan Niesiołowski. Przyjmę każdy zakład, że niczym przyczajony tygrys wyskoczą na ekrany telewizorów zaraz po wyborach parlamentarnych. Na razie może warto byłoby przeprowadzić w tej tajemniczej sprawie jakieś dziennikarskie śledztwo?

Szczególnie ciekawi mnie los Niesioła.

Pozdrawiam,

Paweł Piwowarczyk


Może utknęli w korkach? Pozdrawiamy!

Naprawdę pamiętajmy!

Esej prof. Nowaka „Zaburzenia pamięci” uświadomił mi zasmucający „dorobek” światowych twórców „europejskiej pamięci”. Jeśli już dziś 40 proc. młodych Polaków nie wie, kto kogo mordował w Katyniu, a rząd – znając z pewnością te statystyki – ogranicza zakres lekcji historii, to pewnie za cel stawia sobie „odmóżdżenie” pozostałych 60 proc.! Trzeba mieć nadzieję, że katastrofa smoleńska przypomniała Polakom, kto kogo mordował na tej nieludzkiej ziemi!

A jaki procent Polaków, młodych i starych, wie, że stojący do dziś na warszawskiej Pradze pomnik tzw. Braterstwa Broni (potocznie „czterech śpiących”) stanął pod koniec 1945 r. na cokole z czerwonego trawertynu, pierwotnie przeznaczonego pod pomnik księdza Ignacego Skorupki?! Księdza, który oddał życie, walcząc z bolszewickim „braterstwem broni” w Bitwie Warszawskiej! Trudno o bardziej obrzydliwy rechot historii! Do dziś na pomniku widnieje haniebny dwujęzyczny napis:

„Chwała bohaterom Armii Radzieckiej, towarzyszom broni, którzy oddali swe życie za wolność i niepodległość narodu polskiego”. W ramach lekcji „patriotycznego nieposłuszeństwa” (na którym wychowało się przecież nasze pokolenie ’60) zdejmowaliśmy parę lat temu wraz z dorastającymi synami mosiężne literki z cokołu (odchodzą łatwo, choć zadanie komplikuje sąsiedztwo komisariatu policji). Plany oficjalnego rozebrania tego reliktu przeszłości udaremnił skutecznie w 1992 r. współautor dzieła, rzeźbiarz Stefan Momot (skądinąd AK-owiec). A może – w ramach „memory work” – warto przerobić monument na pomnik „europejskiego braterstwa broni”? Jest ich czterech, można więc zostawić Polaka i Ruska, a dwóch pozostałych przerobić na Niemca i Francuza?

Z szacunkiem i sympatią

Wojciech Wiszniewski

Warszawa


Panie Wojciechu, pełna zgoda. Ale nie można się załamywać. Poprzednie pokolenia miały dużo, dużo gorzej. Cóż więc robić? Każdy – co może.

My staramy się pisać jak najwięcej o historii Polski, prostować kłamstwa. A każdy niech sam znajdzie najwłaściwsze zadanie. Jednego tylko nam poprzednie pokolenia by nie wybaczyły – bierności.

Poprzednia
1 2

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy