Najnowsza interwencja Uważam Rze

Biznes

FOT. BOGUSLAW FLORIAN SKOK/FOTORZEPA

Kłopotliwe listy poparcia

Od lewego

Janusz Rolicki

Niezarejestrowanie ugrupowania Korwin-Mikkego na partyjnej liście wyborczej, podejrzewam, nie ujdzie PKW na sucho. To rezultat nieudolności. Prawda, że od lat Państwowa Komisja Wyborcza jest ofiarą obowiązującego prawa. Aby zarejestrować do wyborów w całym kraju partię, trzeba uzyskać 21 list poparcia po 5 tys. podpisów każda. Muszą one zawierać podpisy obywateli wspierających kandydatów, a także ich adresy, numery dowodów osobistych i numery PESEL. Tyle że komisje wyborcze nie są w stanie zweryfikować autentyczności złożonych podpisów. Nie ma bowiem bazy danych dorosłych obywateli ani programu komputerowego, dzięki któremu można by potwierdzić autentyczność podpisów.  Prawda, że PKW weryfikuje listy, lecz jest to dalece niedokładne. Ogranicza się do sprawdzenia sposobu wpisania numerów PESEL i dowodów osobistych – pomocna jest tu zasada, że mężczyznom i kobietom przyznaje się te numery wedle

z góry określonego klucza. Ponadto odrzucane są te podpisy, co do których zasadne jest podejrzenie, że złożono kilkanaście tą samą ręką i tym samym długopisem. Jeśli jednak listy podpisów sporządzono z zapasem i jest ich w sumie wystarczająco dużo, zostają one przyjęte. W tej sytuacji odrzucenie nawet kilku tysięcy nikogo nie bulwersuje. Zważając na brak dostatecznego instrumentarium sprawdzającego, komisja musi – zgodnie z maksymą: dura lex, sed lex – podporządkować się prawu. trans.gifMożna zastanawiać się, dlaczego ustawodawca w miejsce obowiązku gromadzenia tysięcy nieweryfikowalnych w gruncie rzeczy podpisów ludzi z ulicy nie wprowadził na przykład zasady zbierania 100–200 podpisów poparcia od osób publicznych uznawanych za autorytety. Uważam, że sytuację obecną można było tolerować dopóty, dopóki dziecka nie wylano z kąpielą. Po niezarejestrowaniu list Korwin-Mikkego i decyzji Sądu Najwyższego nie można nadal udawać, że jest klawo. Nie zdziwię się więc, jeśli dojdzie do unieważnienia wyborów. Być może czeka nas skandal; chyba że... PKW udowodni, iż podpisy były sfałszowane!

Do prawego

Jerzy Jachowicz

Zpewnością nie mam szczęścia do kobiet. Co mi się jakaś spodoba, szybko okazuje się, że ma skazę, która zmusza do odrzucenia jej jako obiektu wyższych uczuć. Nie będę się publicznie użalał i wymieniał wszystkich pań, po których poznaniu w pierwszej chwili zakładałem, że mogą mi dać szczęście i radość. Wspomnę więc tylko o Henryce Krzywonos i Magdalenie Środzie. Tymczasem niosły one ze sobą wyłącznie gorzkie rozczarowania. Bo moje uczucia, choć tylko platoniczne, stawiają przecież jakieś minimalne wymogi.     

Ostatnio wpadła mi w oko minister Elżbieta Bieńkowska. Poznana, jak wszystkie moje poprzednie wybranki, w telewizji. Na początek olśniła mnie jej uroda. Ale zbliżył mnie też do niej zakres moich zainteresowań. Jestem bowiem bardzo wrażliwy na kwestie regionalne. No, po prostu regiony to moja pasja. Szczególnie górskie. Pani minister z racji pełnionego urzędu też jest na nie wrażliwa.

I to na wszystkie. Tym mi imponowała.

A gdy usiadła prosto jak świeca na fotelu przed debatą telewizyjną, oniemiałem z zachwytu. Grzywka á la Kleopatra musi robić na każdym  piorunujące wrażenie. A więc na mnie też. A kiedy zrobiła sarnie oczy, byłem pewien, że brała lekcje u Eryka Mistewicza na zajęciach: konstrukcja konterfektu polityka w mediach publicznych i prywatnych o każdej porze. Niestety, w jednej chwili uroki i czary minister Bieńkowskiej prysły, kiedy tylko otworzyła usta. Oczy pozostawały te same, grzywka też, ale nagle zaczął zmieniać się jej nos. Rósł jak u Pinokia. Wydłużał się po każdym zdaniu, a pod koniec debaty chyba na metr był już długi. Gwałtownie urósł w dwóch momentach. Pierwszy raz, gdy moja niedoszła wybranka powiedziała, że 95 proc. dróg, które miały być na Euro, będą gotowe albo przynajmniej przejezdne. Drugi raz, kiedy zaprzeczyła, że między nią, ministrem Grabarczykiem a Michałem Bonim jest spór, jaka kolej ma być w kraju.

Przeżyłem kolejny wielki zawód. Jak w piosence: „Nie skarżę się jednak na swój los. I nie tracę nadziei. Jak tylko jestem sam, włączam telewizor”.

Poprzednia
1 2

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Anna Czyżewska

O wynagrodzeniu bez tabu

Zdecydowana większość pracowników uznaje, że rozmowę o podwyżce powinien zainicjować szef. Polacy nie są mistrzami negocjacji. Strategia biznesowej polemiki to wizytówka przedsiębiorcy