Walczyć czy negocjować
Adam Woronowicz w „Baby są jakieś inne” zagrał etatowego bohatera filmów Marka Koterskiego – Adasia Miauczyńskiego
Ma pan problemy z kobietami?
Nie dostrzegam jakichś szczególnych.
A przemyślenia na temat płci przeciwnej? Zmieniły się w związku z najnowszym filmem Marka Koterskiego?
Różnimy się. To wiedziałem wcześniej. Podobnie jak to, że nie potrafimy bez kobiet żyć. I że ciągłe napięcie między nami jest naturalne, wręcz nieodzowne. Czasem jest nam po drodze, czasem nie. Pewne rzeczy, przyzwyczajenia, zachowania, nastroje mogą męczyć, denerwować, ale są naturalne. Wpisane w relację, która trwa, odkąd istnieje człowiek. To przyciąganie i odpychanie jest fantastyczne. Gdyby go nie było, nie byłoby nas. Nie powstałoby tyle filmów, książek, wierszy. To jest sens życia.
Do takich wniosków można dojść, słuchając facetów gadających w samochodzie niemal bez przerwy przez półtorej godziny?
Prowokacyjnie film nazywa się „Baby są jakieś inne”, ale tak naprawdę jest o facetach. Zagubionych i kontestujących nasze, męskie położenie. Gdzieś się nam ta męskość zagubiła. Pozamienialiśmy się rolami. Nie wiemy, kim mamy być. Co ma robić facet – zarabiać czy wychowywać? Być twardym czy pozwalać sobie na słabość. Walczyć czy negocjować? Zdradzać? Podrywać...