Partia działa jak automat
W Platformie grasują straszne Gowiny. Boją się ich lękliwe Palikoty. A Jaro boi się Pati
Scena z wieczoru wyborczego Ruchu Poparcia J.P. Rzeczniczka partii wraz z dziennikarką zaprzyjaźnionego organu prasowego (czyli „Gazety Wyborczej”, przecież nie tej drobnicy typu „Nie” czy „Fakty i Mity”) ustalają scenariusze powyborcze. Najlepiej, według obu pań, zawiązać koalicję z Platformą Obywatelską. – Ale tam są te Gowiny – zasępiła się rzeczniczka. Pracownica „GW” w odpowiedzi tylko ze smutkiem pokiwała głową.
W PO grasują nie tylko Gowiny. Jeszcze straszniejsze są Schetyny, które dobrze pamiętają słowa Janusza na swój temat. Chociaż teraz mają większy kłopot na głowie. To Donald, który po wygranych wyborach może zrobić, co chce. Nawet wysłać Grzegorza na placówkę do Ułan Bator. Tak więc nie tylko w PiS byli zmartwieni 10-procentową przewagą Platformy. W niedzielę między dziennikarzami i politykami krążyły SMS-y z wynikami sondaży. Te zmieniały się co kilka godzin. Z rana – wiadomo, po kościele – przeważał PiS. Ale potem obudzili się ci, którzy melanżowali w sobotę. I zrobili wynik Palikotowi, ale też Platformie. Gdy pojawiły się pierwsze przecieki o 10-procentowej przewadze PO, wśród schetynistów zrobiło się nerwowo. Nie mogli uwierzyć, że PiS aż tak bardzo dał ciała.