Od Dallas do Smoleńska
Stephenowi Kingowi przydarzyła się rzecz dużo gorsza od napisania książki słabej – napisał książkę słuszną
Dotąd mistrz horroru trzymał się raczej z dala od sporów ideologicznych i politycznych – wyjątkiem była powieść „Bezsenność”, w której przeciwnicy aborcji zostali pokazani jako ogarnięty nienawiścią tłum szaleńców z pochodniami.
Święty Kennedy
Powieść „Dallas ’63” (polska i światowa premiera – 8 listopada) to ukłon w innym kierunku – kolejna cegiełka w budowie wielkiego, amerykańskiego mitu, który zwie się John F. Kennedy. Jej główny bohater cofa się w czasie, by zapobiec wypadkom z 22 listopada 1963 r., kiedy to walczący o reelekcję prezydent padł ofiarą kul zamachowca – Lee Harveya Oswalda. Ale idzie tu o coś więcej niż tylko uratowanie życia jednego polityka. Jak z pasją argumentuje jedna z postaci w książce, ocalenie J.F.K. oznacza jednocześnie zmianę masy innych fatalnych momentów amerykańskich dziejów: nie dojdzie do zabójstwa Martina Luthera Kinga, nie zginie inny Kennedy (Robert), wojna w Wietnamie skończy się, zanim się na dobre zacznie i tak dalej.
Narody, by istnieć, oswajają swoje traumy. Robią to tak, jak potrafią – literaturą (także popularną), filmem, pracami historyków. Bez wątpienia zamach na Ken-nedy’ego był dla Amerykanów szokiem bez precedensu. Prezydencka biblioteka i muzeum J.F.K. w Bostonie ma w swoich zbiorach ok. sześciu tysięcy książek poświęconych zamordowanemu prezydentowi, z czego za podstawową literaturę przedmiotu uważa się 600. Liczba ta nie obejmuje jednak dzieł fikcji literackiej – nie tylko całkowicie fantastycznych (jak powieść Kinga), lecz także tzw. poważnej literatury pięknej.