Widoki piękne jak w Palermo
Wystarczył jeden serial, by zmienić sytuację ekonomiczną miasta. Nie udało się tego dokonać nikomu wcześniej, choć piewców Sandomierza nie brakowało. Nawet tak wybitnych jak Jarosław Iwaszkiewicz
Teraz państwo rozumiecie, dlaczego w takich miejscach osiedlano się od niepamiętnych czasów – podczas jednego z wykładów mówił prof. Andrzej Buko, archeolog. – Poza innymi atutami, tu jest po prostu pięknie. Slajdy, które pokazywał, przedstawiały co prawda średnio malownicze, błotniste stanowiska archeologiczne z podsandomierskiego Kleczanowa, ale ponad wykopami pełnymi uwijających się w nich, uzbrojonych w łopaty naukowców widać było ujmujący krajobraz wyżyny sandomierskiej.
Zanim autor „Początków Sandomierza” dotarł do miasta ze swoim zespołem, jego zachwyt podzielano już od stuleci. I to nie byle kto, bo z okolic „polskiego Rzymu”, pochodzili m.in. kronikarz Wincenty Kadłubek, pierwszy prymas Polski Mikołaj Trąba, Marcin z Urzędowa – autor pierwszego słownika botanicznego pod wdzięcznym tytułem „O przyrodzeniu ziół y drzew rozmaitych y innych rzeczy do lekarstw należących”. „Wieśniakiem z sandomierskiego” określał się Witold Gombrowicz, stąd też pochodził prekursor polskiego futuryzmu Stanisław Młodożeniec. Najwięcej jednak śladów Sandomierszczyzny pozostawił po sobie Jarosław Iwaszkiewicz, urodzony co prawda pod Kijowem, ale w Sandomierzu rozkochany niezwykle.