Co dalej?
Z wiarygodnością?
Czym się różni wiarygodność w Polsce od wiarygodności w Europie? W Polsce można obiecać prawie wszystko, a potem przez cztery lata nie robić prawie nic, a nawet robić coś zupełnie sprzecznego z tym, co się obiecało. I co? I nic.
Jak się okazuje, to najlepszy sposób, by zostać drugi raz premierem. Pięknie by było, gdyby mogło to trwać. Kiedy jednak fala kryzysu zbliża się do polskich granic, trzeba działać. I to działać tak, by zdobyć wiarygodność europejską, a ta kosztuje już bardzo dużo. Nie Donalda Tuska oczywiście, ale obywateli. To oni ucierpią na podwyższaniu podatków i kosztów pracy, odbieraniu ulg, wydłużaniu wieku emerytalnego.
Gdyby rząd kilka lat temu zabrał się do reformowania finansów państwa, może teraz wyrzeczenia nie musiałyby być tak wielkie. Dziś premier zaklina rzeczywistość hasłem „Więcej Europy”, choć przychylność Berlina czy Paryża wymaga dramatycznych poświęceń. Czy naprawdę ktoś uwierzy, że „flirt” Donalda Tuska z Angelą Merkel zapewni Polsce bezpieczeństwo?