W krzywym zwierciadle
Polska, nie mam wątpliwości, to kraj wzorcowy. Przez sześć długich miesięcy dźwigał on na swych barkach ciężar walki z kryzysem, dzielnie i skutecznie dowodząc Unią Europejską. Nic dziwnego przeto, że gdy wreszcie w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku premier Donald Tusk przybył do siedziby Parlamentu Europejskiego, spotkały go tam jedynie wyrazy uznania, podziękowania i głośno wyrażane zachwyty. Polskiego przywódcę chwalono i z lewa, i z prawa, i ciszej, i głośniej, o czym z właściwą sobie powściągliwością i elegancją donosiły telewizje, radia i gazety. Oczywiście, by obraz nie był zbyt budujący, do tej beczki miodu trzeba dodać i łyżkę dziegciu. A łyżką ową jak zwykle okazały się głosy przedstawicieli polskiej prawicowej opozycji, która zamiast przyłączyć się do ogólnoeuropejskiego zachwytu, jątrzyła, kąsała, sarkała, w kostki kopała, dziury w całym szukając. Na szczęście na darmo. Bo jak słusznie zauważyli komentatorzy, tym razem PiS nie udało się przenieść do Europy polskiego piekła.
Oczywiście, nie należy się zastanawiać nad postawieniem fundamentalnego pytania, czy aby dorobek polskiej prezydencji nie zostanie zaprzepaszczony? Czy europejscy politycy dorosną do Donalda Tuska? Czy podołają? Na pewno nie będzie im łatwo. Poprzeczka została zawieszona przez Polskę i Platformę wysoko i nie wierzę, by w najbliższych latach komukolwiek udało się ją przeskoczyć.
Tym większa winna być chwała, że Tusk dokonał tego na przekór opozycji, wciąż przez nią zwalczany. W Polsce, trzeba to śmiało powiedzieć, rząd bywa nie dość kochany. Tuskowi i jego ekipie wciąż ktoś kłody rzuca pod nogi. Ktoś? Tym kimś okazuje się jak zawsze niezawodny Jarosław Kaczyński. Tym samym zaś dowodzi, że niczego nie rozumie. Wyobrażają sobie państwo, że on sobie wyobraża, iż wolno ciągle rząd krytykować? A gdzie troska o jedność? Gdzie odpowiedzial-ność tak upragniona przez obywateli? Czyste to warcholstwo i liberum veto.
Gorzej jeszcze, że tak też zdają się myśleć jego wyborcy. Ciągle na przykład zamiast zająć sobie ręce klaskaniem, zamiast cmokać z podziwu nad Tuskiem, biadają i jęczą o potrzebie prawdy. Ciągle grzebią przy tej nieszczęsnej katastrofie smoleńskiej, co do której wiadomo dobrze, że nie ma przy czym grzebać. Bo państwo zdało egzamin, Rosjanie współpracowali i współpracują wzorowo, a BOR zachowało się profesjonalnie i właściwie, za co jego szef otrzymał od prezydenta specjalną nagrodę. I za to właśnie Polacy prezydenta kochają oraz szanują i w kolejnych sondażach coraz większym zaufaniem go darzą. Podobnie jak premiera.
I oby to się w 2012 r. nie zmieniło. Potrzeba jeszcze więcej zaufania do Platformy i do rządu. Pamiętajcie państwo: im będzie trudniej i gorzej, tym więcej poparcia dla rządu. Jednego jestem pewien: polskie media w większości staną na wysokości zadania i nie pozwolą opozycji psuć demokracji.