Z euroentuzjastami?
Tylko „więcej Europy w Europie” może nas uratować. Czy na pewno? Badanie zawartości Europy w Europie przypomina mi sprawdzanie zawartości cukru w cukrze, którym to problemem zajmował się przed laty Mieczysław Czechowicz w niezapomnianej komedii Stanisława Barei „Poszukiwany, poszukiwana”. Kto jednak nie pamięta, przypomnę – badanie cukru było przykrywką dla nielegalnego pędzenia bimbru. Co próbuje przykryć euroentuzjazmem premier?
Przede wszystkim całkowite zaniechanie hucznie zapowiadanych programów taniego i sprawnego państwa. Premier niby-liberał zawiódł też nadzieje przedsiębiorców na wprowadzenie takich zmian w przepisach, które naprawdę uwolnią działalność gospodarczą od administracyjnych barier. A to przecież biznesowa aktywność Polaków pozwoliła nam przejść (na razie!) przez kryzys w miarę suchą stopą. Tak więc zamiast szukać oszczędności i pomagać przedsiębiorcom, premier podwyższa podatki i koszty pracy. A przecież w dobie kryzysu trzeba dbać przede wszystkim o własny rynek, a nie liczyć na jakieś europejskie miraże.