Rok gier walutowych
Niebotyczne zyski, duże emocje, szybkie decyzje i poczucie wyjątkowości – taką wizję roztaczają przed Polakami platformy walutowe. W rzeczywistości zarabianie na nich nie jest takie proste
Niewiele polskich spółek może się pochwalić obecnością zarówno na rynkach środkowoeuropejskich, jak i niemieckich, francuskich, włoskich czy hiszpańskich. X-Trade Brokers, bo o niej mowa, najbardziej skorzystała na wzroście zainteresowania Polaków rynkiem pieniężnym. Spółka założona przez byłego dealera banku walutowego jako pierwsza postawiła na agresywną promocję platformy, która pozwala inwestować w konkretne pary walut, a także w surowce i indeksy światowych giełd.
W październiku fundusz Enterprise Investrors za jedną piątą akcji XTB zapłacił… 224 mln zł. X-Trade Brokers z pięcioletnią historią została wyceniona mniej więcej na tyle, co mniejszy bank. Zagraniczni inwestorzy (spółka Nabbe Investments wspierana przez nowojorski fundusz PineBridge) zainteresowali się także innym podmiotem z tej branży – TMS Brokers. Rozpoczęło się właśnie wezwanie na akcje brokera. Spółka została wyceniona na 198 mln zł.
Demokratyzacja rynku
Jeszcze do końca lat 90. rynek walutowy był domeną banków, które wymieniały pieniądze między sobą. Dlaczego tak się dzieje? W uproszczeniu polega to na tym, że instytucje, które obsługiwały dużą grupę eksporterów, zamieniały pieniądze z zagranicy na lokalną walutę, szukając banków, których klienci potrzebowali dewiz. Rewolucja technologiczna i upowszechnienie Internetu sprawiły, że na rynek zarezerwowany dotąd dla grubych ryb może wejść każdy. Specjalne platformy pozwalają handlować pieniędzmi 24 godziny na dobę. Oprogramowanie pobiera informacje o kursach walut od brokera i pokazuje je w przyjazny sposób użytkownikom, którzy klikając „kupuj” bądź „sprzedaj”, wchodzą na rynek, omijając w ten sposób kursy stosowane przez banki. Początkowo platformy były propozycją tylko dla bogatszych inwestorów i firm obracających sporą gotówką. „Demokratyzację” rynku foreks (z ang. foreign exchange) zawdzięczamy… Duńczykom. Tamtejszy Saxo Bank był jednym z pierwszych dostawców rozwiązań na polski rynek i otworzył możliwość obracania walutami dla drobnych graczy. Początki foreksu w Polsce spotkały się z dużymi oczekiwaniami na szybkie zyski.