Naleśniki Gundela za zdrowie Orbána
W sytuacji, gdy niemała część Polaków demonstruje solidarność z Węgrami Viktora Orbána, trudno, by nasza rubryka pozostawała na uboczu wydarzeń.
Publicystyczni szydercy kpią sobie z „sierot po IV RP”, które jak Janek Pospieszalski „pielgrzymują do Budapaszeru, aby pooddychać atmosferą wzmożenia moralnego i podemonstrować w obronie Viktora Orbána”.
Świetny pomysł! Budapeszt wart jest weekendowej wizyty. Naszymi złotówkami wymienionymi na forinty wesprzemy „Orbanoekonomikę”, a w zamian spróbujemy paru budapeszteńskich specjałów.
Dziś skupimy się na naleśnikach Gundela, czyli Gundel Palacsinta, które rozsławiają stolicę Madziarów od ponad wieku.
Jest to rolada z naleśnikowego ciasta z orzechowym nadzieniem z dodatkiem rodzynek w rumie, skórki pomarańczowej i posiekanych orzechów – wszystko polane płynną czekoladą i posypane cukrem pudrem. Brzmi dość prosto, ale smakuje niebiańsko.
W węgierskiej namiętności do rogalików i naleśników z masą orzechową odgaduję pamiątkę po czasach tureckiej okupacji, gdy wraz z ottomańskimi urzędnikami nad Dunajem pojawiły się orientalne słodycze.
Opisywany dziś przeze mnie rodzaj naleśników wynalazł – jak sama nazwa wskazuje – budapeszteński restaurator Karol Gundel. W 1894 r. otworzył on nad Dunajem swoją słynną restaurację. Znacjonalizowana w 1949 r. zeszła na psy jak cała węgierska socjalistyczna ekonomia. Ale w 1992 r. lokal nabył i otworzył na nowo znany i nad Wisłą milioner Ronald S. Lauder.
Do wskrzeszonego Restaurant-Gundel na Allatkerti utca zapraszam tylko czytelników z grubym portfelem. Ale na szczęście te legendarne naleśniki można zjeść w wielu mniej luksusowych knajpach. Ja w poszukiwaniu tego specjału zaglądam do kawiarni Anna Cafe przy ruchliwej Vaci utca 5, niedaleko Vorösmarty ter.
Nie stój, nie czekaj! Codziennie poczciwy ekspres „Batory” wyrusza o 21.05 z Warszawy Centralnej, w Katowicach jest o 23.55 i już o 8.35 rano na budapeszteńskim dworcu Keleti. Ziemia wolnych Madziarów i naleśniki Gundela czekają!