Jego wysokość gej
Show-biznes płynnie przeszedł od zauważania homoseksualizmu do jego wychwalania
Nic nie zapowiadało katastrofy. Widownia ciepło przyjęła sympatyczną komedię „Tower Heist” (w Polsce wyświetlaną pod tytułem „Zemsta cieciów”), a spotkanie z publicznością po specjalnym pokazie w Los Angeles przebiegało bez kłopotów. Dopóki nie padło pytanie o to, jak wyglądały próby gwiazdorskiej obsady. „Próby? Co to są próby?” – zaśmiał się reżyser Brett Ratner. „Próby są dla ciot” („Rehearsal is for fags”). Sala wybuchła śmiechem, ale były to tylko miłe złego początki.
Kilka dni później, 8 listopada 2011 r., najważniejszą wiadomością wszystkich serwisów poświęconych show-biznesowi była oficjalna rezygnacja Ratnera z funkcji producenta najbliższej ceremonii wręczania Oscarów (odbędzie się 26 lutego 2012 r.). Reżyser nie tylko przeprosił, ale dokonał daleko idącej samokrytyki. W otwartym liście napisał, że „miłość w sercu niewiele znaczy, jeśli to, co płynie z ust, jest wstrętne i bigoteryjne”. Wyznał też, że w rozmowach z organizacją Gay and Lesbian Alliance Against Defamation (Gejowska i Lesbijska Liga przeciw Zniesławieniu) ustalił, iż będzie ciężko pracował, by odpokutować swoje grzechy.
To właśnie GLAAD rozpętała burzę po wystąpieniu Ratnera, bo na klipie z feralnej konferencji zamieszczonym w Internecie wyraźnie słychać, że jego słowa przyjęto po prostu jako żart i nikt nie czuł się obrażony. Rezygnacja Ratnera nie zamknęła sprawy, bo po nim z prowadzenia oscarowej gali wycofał się popularny aktor Eddie Murphy. Ostatecznie poprowadzi ją Billy Crystal.