Z klasą do końca
Elżbieta Czyżewska była gwiazdą polskiego kina, ale jej pogrzeb nie zgromadził nawet 40 osób. Dlaczego?
Iza Komendołowicz, która napisała „Elkę”, spotkała się z Elżbietą Czyżewską na Manhattanie w styczniu 2010 r. Artystka była już poważnie chora (zmarła na raka krtani 17 czerwca tego samego roku), ale pilnie strzegła swego wizerunku. „Nie chciała być postrzegana jako osoba, która przegrała swoje życie. Ale jak się czuła naprawdę? Ilu decyzji żałowała?” – pyta autorka. Od Czyżewskiej nie dostała odpowiedzi. Więcej powiedzieli jej inni – przyjaciele, znajomi, koledzy. Imponująca lista 50 rozmówców – od Janusza Andermana, poprzez Andrzeja Łapickiego, Beatę Tyszkiewicz, do Andrzeja Wajdy.
Z filmów najczęściej grała w komediach w rodzaju „Giuseppe w Warszawie”, „Gdzie jest generał”, „Żony dla Australijczyka” czy „Małżeństwa z rozsądku”. Talent wykazywała jednak także w bardziej wymagających obrazach, jak „Rysopis” swego pierwszego męża Jerzego Skolimowskiego, „Rękopis znaleziony w Saragossie” Wojciecha Hassa, nie mówiąc już o wielkiej kreacji we „Wszystko na sprzedaż” Andrzeja Wajdy.