Najnowsza interwencja Uważam Rze

Cywilizacja

fot. Materialy Prasowe

Iskry z tęsknoty

Wojciech Lada

Alain Johannes brawurowo zadebiutował w roli solisty. „Spark” to folkrockowe pożegnanie ze zmarłą Natashą Shneider

Brał udział w nagraniu co najmniej 40 płyt, takich m.in. grup jak Queens Of The Stone Age, No Doubt, Arctic Monkeys, Them Crooked Vultures, współpracował też z Chrisem Cornellem z Soundgarden, a za tydzień napiszemy tu o nowej płycie Marka Lanegana (m.in. Screaming Trees, Twilight Singers), w powstaniu której również miał swój udział.

Geniusz drugiego planu, muzyk grający na 17 instrumentach, a jednocześnie błyskotliwy producent, który wywarł potężny wpływ na to, jak brzmi cały dzisiejszy rock. Alain Johannes kończy w tym roku 50 lat i opublikował właśnie swój pierwszy solowy album.

Właściwie to nie tak „właśnie” – „Spark” ukazał się rok temu, o czym donosiliśmy na naszych łamach, naiwnie spodziewając się, że płyta automatycznie trafi do Polski. Tak się jednak nie stało i krążek jest u nas dostępny dopiero teraz. Warto jednak fakt ten odnotować. Choćby dlatego, że było to jedno z ciekawszych rockowych wydarzeń ubiegłego roku, a zapewniam, że kilkumiesięczne z płytą obcowanie zupełnie nie zmienia tej opinii.

Johaness nagrał ten krążek po i pod wpływem śmierci swojej wieloletniej towarzyszki życia Natashy Schneider  (razem na scenie widzieliśmy ich podczas warszawskiego koncertu Queens Of The Stone Age), z którą tworzył niegdyś formację Eleven.

Ale, choć wypływająca z tęsknoty i depresji, muzyka ta nie jest bynajmniej porcją ponurych trenów. Może przejmujący „Make God Jealous”, może „Spider”… Większość materiału to jednak pogodne akustyczne granie, mogące kojarzyć się z folkowymi odcieniami Led Zeppelin, ale chyba bardziej z tym, co Led Zeppelin inspirowało, czyli pieśniami Petera Seegera, Chada Mitchella albo Phila Ochsa. Różnica między nimi a Johannesem jest jednak taka, że dla tych pierwszych muzyka była tubą do przekazywania zaangażowanych społecznie treści, dla Johannesa jest wartością samą w sobie. Chociaż więc folkowy korzeń jest tu oczywisty, nie brakuje przełamywania formuły gatunku żywiołowym rockiem (jak choćby w otwierającym płytę „Endless Eye”), finezyjnymi zabawami brzmieniem takich instrumentów jak mandolina, gitary akustyczna i hawajska, skrzypce czy banjo – tworzących razem iście mozaikowe aranżacje czy prostu ekspresją grania, bliższą momentami punkowi.

Przede wszystkim jednak „Spark” jest albumem funkcjonującym poza jakąkolwiek koniunkturą – oryginalnym. Można odnajdywać w nim wątki gatunków i stylów, ale żaden z nich nie zdefiniuje tej płyty do końca.

To indywidualna wypowiedź wyjątkowego muzyka, który nie zamierzał dzięki niej robić kariery, tworzyć hitów czy brylować w mediach. Chciał po prostu zagrać, bo miał coś do powiedzenia.

Aktualne wydanie Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl.

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Anna Czyżewska

O wynagrodzeniu bez tabu

Zdecydowana większość pracowników uznaje, że rozmowę o podwyżce powinien zainicjować szef. Polacy nie są mistrzami negocjacji. Strategia biznesowej polemiki to wizytówka przedsiębiorcy