Historia pewnej szarży, czyli zmiany trwają
„Piosenki po polsku” są kolejnym etapem ewolucji jednego z najbardziej oryginalnych polskich zespołów.
Warszawski Afro Kolektyw każdą kolejną płytą zaskakuje słuchacza. To niby banał, ale w przypadku tej akurat kapeli nie chodzi bynajmniej o zmiany wyłącznie kosmetyczne. Na początku był sztubacki miks funku, disco i rapu. Potem bezczelna mieszanka granego
na żywo hip-hopu, jak również jazzu, przeprowadziła się na rubieże nowej fali i muzyki klubowej. Już przy trzecim w dorobku krążku „Połącz kropki” od karuzeli dźwięków mogło zakręcić się w głowie. Ale jako że ci muzycy nie znają słowa „litość”, po prostu wrzucili kolejny bieg.
Gdzie są w chwili obecnej? Lider Afro Kolektywu, Michał „Afrojax” Hoffmann, mówi o własnej wersji „Sandinisty” legendarnego The Clash. Dobrą podpowiedzią mogą być też zeszłoroczne projekty członków zespołu – zawieszone gdzieś między bigbitem a gitarową alternatywą z Wysp Nerwowe Wakacje czy niebanalnie czerpiąca z wyeksploatowanych już przecież lat 80. Emma Dax.