Demokracja ubezwłasnowolniona
Do samoograniczenia może zmusić władzę tylko naród. Pod warunkiem, że sam jest zdolny do rozpoznania zagrożeń
Coraz bardziej w Polsce i na świecie daje się odczuć powszechne znużenie tym, co jest: kryzysem, systemem politycznym, ustrojem społecznym, władzą i sposobem podejmowania decyzji. Pewnego rodzaju napięcie i wyczekiwanie na zmiany zdaje się już powszechne. Wprawdzie wciąż nie wiadomo, kto i co miałby zmienić, ale dyskusja trwa. Na przykład w szwajcarskim Davos światowa elita polityczna i gospodarcza rozmawiała o upadku kapitalizmu i o sposobie, w jaki można go zreformować. Oczywiście uznano, że winni kłopotów są wszyscy, czyli nikt. Rozsądne głosy, jak szefa Światowej Organizacji Związków Zawodowych, który przestrzegał, że bez dobrej woli wielkich korporacji, które powinny odzyskać moralny kompas i więcej inwestować w tworzenie nowych miejsc pracy, czeka nas globalny bunt biednych przeciw bogatym, zignorowano.