Trudne czasy sprzyjają religijności
Katolicyzm przeżywa dziś renesans. Kościół, jako jedna z nielicznych instytucji sprostał wyzwaniom kryzysu
Znaczna część środowisk opozycyjnych, które w 1974 r. obaliły rządy salazarystów, przez ponad trzy dekady wmawiała portugalskiemu społeczeństwu, że Kościół katolicki to jeden z bastionów dawnego reżimu, nadal ciepło wspominający okres dyktatury. Jej ofiar w łonie samego Kościoła nie dostrzegano. Zafałszowany wizerunek „katolików kapitalistów” podsycany przez lewicowo-liberalne elity nie wytrzymał próby czasu, którą przyniósł kryzys. Ten obnażył też słabość klasy politycznej budującej postsalazarowską republikę.
Przykład idzie z góry
Rząd Pedra Passosa Coelho, który w czerwcu ub.r. objął stery w znajdującej się na krawędzi bankructwa Portugalii, szybko rozpoczął wdrażanie wymogów oszczędnościowych narzuconych przez Unię Europejską i Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
Nowe władze czekał na starcie szereg przykrych niespodzianek nagromadzonych przez poprzednie ekipy. Liczne audyty w ministerstwach, narzucone przez zagranicznych partnerów, wykazały nie tylko ogromne niedoszacowania kont resortów, długi ukrywane przez szereg instytucji państwowych, ale także długą listę nadużyć i malwersacji finansowych urzędników najwyższego szczebla.