Najnowsza interwencja Uważam Rze

Felietony

Europa z euro u szyi

Piotr Gabryel

Nie ma wątpliwości, że wspólny unijny pieniądz ma przeszłość. Trwa spór, czy ma też przyszłość

To prawda, wciąż nie brakuje optymistów w sprawie owej przyszłości euro. Słychać ich codziennie w telewizji i radiu, jak zachwalają walory unijnego pieniądza. To szefowie banków centralnych, ministrowie finansów, premierzy i wicepremierzy, prezydenci. Nietrudno zauważyć, że dominują wśród nich ludzie, którzy nie mają wyboru i niejako z urzędu muszą się silić na optymizm w sprawie eurowaluty.

A kto w toczącym się sporze ma rację? Ci, którzy twierdzą, że euro ma przyszłość, czy też ci, którzy uważają, że unijny pieniądz ma już głównie przeszłość, albowiem to on sam – wskutek decyzji polityków, które sprawiły, że obowiązuje on na obszarze obejmującym państwa o tak zróżnicowanym poziomie rozwoju gospodarczego jak choćby Grecja i Niemcy – jest przyczyną wielu kłopotów państw eurolandu?

W tym kontekście warto zwrócić uwagę na niektóre fakty przytoczone na łamach „Rzeczpospolitej” przez prof. Jana Czekaja z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, byłego członka Rady Polityki Pieniężnej.

Po pierwsze, kraje eurolandu rozwijały się w latach 2001–2011 w przeciętnym rocznym tempie wynoszącym 1,2 proc., państwa całej Unii Europejskiej – w tempie 1,5 proc., zaś kraje grupy G7 – w tempie 1,3 proc.

Po drugie, szacowana na koniec 2011 r. relacja długu publicznego do PKB w państwach strefy euro miała wynieść 88,6 proc., a w krajach całej UE – 82,3 proc., natomiast w USA znacznie więcej, bo 100 proc., w państwach grupy G7 jeszcze więcej – 119,3 proc., a w Japonii aż 233 proc.

I wreszcie po trzecie, wysokość deficytu budżetowego w latach 2001–2011 kształtowała się w krajach strefy euro na poziomie zbliżonym do światowego. Choć oczywiście był on i pozostaje bardzo zróżnicowany – od przekraczającej 2 proc. PKB nadwyżki w Finlandii po zbliżający się do 14 proc. PKB deficyt w Grecji.

A skoro tak – co przecież wprost wynika z powyższych zestawień – z państwami strefy euro było i jest aż tak dobrze (a w każdym razie, przeciętnie rzecz biorąc, nie gorzej niż z państwami spoza eurolandu), to dlaczego jest z nimi aż tak źle? Tak źle, że to właśnie one – kraje strefy euro – od kilkunastu miesięcy są dla całego świata największym utrapieniem?

Rodzi się nieodparte wrażenie, że strefa euro w obecnym kształcie – tak samo jak niegdyś PRL – zaczyna specjalizować się w rozwiązywaniu problemów, których sama hurtowo dostarcza. Jak to się skończyło w wypadku PRL, wiadomo.

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Artur Osiecki

Brexit mobilizuje regiony

Województwa chcą przyspieszyć realizację nowych programów regionalnych zarówno ze względu na zbliżający się przegląd unijny, jak i potencjalne negatywne konsekwencje wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej