Przegląd tygodnia Mazurka & Zalewskiego
Z życia koalicjiMinister sportu Joanna Mucha (ta sama, która zrobiła swego fryzjera wicedyrektorem Centralnego Ośrodku Sportu) była gościem TVN24. To się oczywiście zdarza. Najzabawniejsze, że tuż po niej występował ekonomista Janusz Jankowiak – osobisty narzeczony, partner czy jak to się teraz na konkubenta mówi – pani minister. I to się nazywa ekonomika transportu w TVN24. Dwoje gości jedną furą przywieźli.
Pą Prezydą zgodził się na odwołanie szefa prokuratury wojskowej gen. Parulskiego i powołanie na jego miejsce płk. Artymiaka. Najciekawsze pytanie miesiąca brzmi: co w zamian obiecano Bronkowi? Będzie mógł ambasadorów sam mianować, prawa miejskie Budzie Ruskiej nadać, Litwę najechać?
Zgodnie z naszymi przewidywaniami Donald Tusk z nieskrywaną radością przyglądał się, jak opozycja grillowała mu ministra zdrowia, by wreszcie go od niechcenia wybronić. Ale jednocześnie sejmowe kuluary powtarzały historię, że Tusk chciał Arłukowiczowi pomóc i przesunąć wejście w życie ustawy lekowej, ale nadambitny minister wyciągniętą rękę odrzucił. Co w tym ciekawego? Ano to, że całą plotkę wymyślił minister Igor Ostachowicz. Teraz już wiemy, za co płacimy temu facetowi pensję.
A propos kancelaryjnych szych, to z raportu NIK w sprawie katastrofy smoleńskiej coraz więcej wiemy o dość ponurej roli, jaką w uprzykrzaniu życia Lecha Kaczyńskiego odegrał Tomasz Arabski, człowiek niegdyś przyzwoity i uczciwy. No tak, ale potem został ministrem.
Przejęty grillowaniem Bartosz Arłukowicz postanowił zadbać o swoją ekipę w Ministerstwie Zdrowia. Zaczął od tego, co w tym rządzie jest najważniejsze, czyli od PR, i ściągnął do resortu Agnieszkę Gołąbek, swego czasu rzeczniczkę ministra Łapińskiego, oraz byłego rzecznika SLD Piotra Mościckiego. Wspierać ma ich były dziennikarz TOK FM. No, Bartek, pomogą to ci oni jak umarłemu kadzidło, ale za to o pion ideologiczny zadbają.
Wielka strata polskiej dyplomacji! Panna Maya „Fuck me like the whore I am” Rostowska, prywatnie córka ministra finansów szczycąca się „idiomatycznym angielskim”, nie pracuje już w MSZ. W ramach oszczędności na jej miejsce zatrudniono Google Translatora?
Ale nasza dyplomacja i tak odnosi same sukcesy. Oto po wielu godzinach nocnych narad uzgodniono, że w zamian za to, że podpiszemy unijny pakt fiskalny, to owszem, nie będziemy mogli głosować, ale za to na niektóre spotkania będziemy mogli popatrzeć z bliska. No i będziemy się mogli zrzucić na ratowanie euro. Jak przekonują media, to właśnie nazywa się interes życia.
Pą Prezydą zwołał naradę w sprawie ACTA i zagrożeń, jakie niesie dla Internetu. Przybyli ministrowie Boni, Zdrojewski i Gowin oraz rzecznik praw obywatelskich Irena Lipowicz. Przez dwie godziny Boni (w końcu minister cyfryzacji) pokazywał zebranym, jak działa kalkulator. Goście byli pod wrażeniem. Za tydzień pokaże im komputer. Ale z daleka.
Z życia opozycji
Gdy umiera ktoś ważny, politycy na wyścigi kompromitują się, chcąc zaistnieć przy okazji tego kogoś. Po śmierci Wisławy Szymborskiej klasą dla siebie była oczywiście Wanda Nowicka, co do której można powątpiewać, że należy do gatunku Homo sapiens. Pani wicemarszałek Sejmu napisała na Twitterze: „Coraz mniej wielkich ludzi – najpierw Havel, teraz Wisłocka”.
Na Twitterze pohulał także Grzegorz Napieralski. Cytujemy: „Dziękuję za wiersze, które były taką dawką pozytywizmu”. Jezu, dlaczego ci ludzie, mając do wyboru milczenie i wypisywanie głupot, wybierają zawsze drugą opcję?
Każdy kolejny Sejm jest jednak coraz głupszy. Kiedy Szymborska dostawała Nobla, marszałek Zych (nasz ulubieniec na zawsze) nazwał ją tylko Wiesławą. A i tak był pośmiewiskiem. Teraz noblistka odeszła i nazywają ją pozytywistką Wisłocką. Demokracja jest jednak przereklamowana.
Adam Słomka wyszedł z aresztu, w którym siedział prawie dwa tygodnie, po tym jak najechał na salę sądową. Narzekał, że źle go traktowano i nie miał żadnych widzeń. Cóż, podejrzewamy, że po prostu nikt nie chciał go odwiedzać, a rodzina i znajomi pili przez ten czas szampana. W tej sprawie interesuje nas jedno. Słomka jest liderem KPN-OP. I co to jest to OP, bo na śmierć zapomnieliśmy?