Zakulisowe wpływy
Zgoda na wyrzeczenia jest możliwa, pod warunkiem że prosi o nią ktoś, komu się ufa. Tuskowi w sprawie emerytur łatwo nie będzie
Konsultacje emerytalne u prezydenta były wyjątkowe. Nie tylko dlatego, że to rzadki widok, ale też dlatego, że prezydentowi w omawianiu tej niezwykle ważnej sprawy towarzyszyła żona Anna.
To pierwsza od wielu lat tak otwarta manifestacja. Do tej pory żony prezydentów, choć bez wątpienia na wiele spraw wpływały, robiły to z ukrycia. Organizowały własne spotkania czy konferencje. W tym sensie debata, gdzie obok prezydenta zasiada małżonka, jest czymś przełomowym. Do tego, jak wynika z relacji uczestników, Anna Komorowska była aktywna i miała własne zdanie w sprawie reformy. Ponoć wsparła pomysł, który rządowi nie bardzo się podoba, czyli by w systemie emerytalnym wynagrodzić kobiety wychowujące dzieci. A więc można powiedzieć, że Anna Komorowska nie bała się iść pod prąd partii, dzięki której jej mąż został prezydentem. To sprawa godna uwagi choćby dlatego, że hipokryzja wokół żon polityków jest nie do zniesienia.
Z jednej strony wiadomo, że zwykle są to kobiety silne, mające własne zdanie. Z drugiej niechętnie patrzy się, gdy to zdanie chciałyby ujawnić. W kampanii wyborczej żona kandydata jest tak samo ważna jak on. I tak jak on prześwietlana. A już po kampanii ma być jedynie jego cieniem. Akceptuje się zakulisowy wpływ. A w historii nawet docenia. Ale jawnego rządzenia już nie. I tak jest od średniowiecza.