Gra w kolory
Aż dziwne, że gwiazda hedonistycznego popu dopiero teraz zdecydowała się na taką kompilację – w końcu hitów im nie brakuje.
Ale może i dobrze się stało, bo ten przelot przez singlowe przeboje z pięciu wydanych dotąd płyt, plus bonusy, daje rzeczywiście dobry wgląd w jej dorobek. Przy okazji ujawniając nieco ignorowany fakt, że zespół wciąż się rozwija. Od glamowego „Ooh La La" po psychodeliczny kabaret w „Utopia" – od roztańczonego „Number 1" do nasyconego folkiem „A&E"... Konwencje zmieniają się tu równie często co stroje Alison Goldfrapp, a całość układa się w gatunkową mozaikę równie barwną jak ona sama. Ot, cyniczna zabawa popkulturą na wysokim poziomie.
—wl