Skandalistka znów na fali
Irlandka wciąż kocha prowokacje, ale śpiewa znakomicie: właśnie wydała rewelacyjny album
Zajmując się niedawno przypadkiem Sinéad O'Connor, niszczącej swój wielki talent bezustannymi skandalami, trudno było przypuszczać, że o tej 46-letniej artystce da się jeszcze coś dobrego napisać.
Co prawda odwołała ogłoszony dwa miesiące temu rozwód – po kilkunastodniowym ledwie pożyciu z czwartym mężem, poznanym przez ogłoszenie na Twitterze (winą za kryzys obarczała siebie; wyznała, że chcąc podnieść temperaturę nocy poślubnej, zażyła narkotyk, co zszokowało pana młodego, z zawodu terapeutę od uzależnień), ale w każdej chwili można się było spodziewać podobnych sensacji.
Kto by powiedział, że Irlandka była już wówczas po nagraniu swej najświeższej płyty „How About I Be Me (And You Be You)", która teraz się ukazała i jest prawdziwą rewelacją – na miarę imponującego debiutu z 1986 r., kiedy to w duecie z The Edge, gitarzystą U2, wydała singiel „Heroine", pilotujący solowy album „The Lion and the Cobra". Pochodziły z niego też takie hity jak „Mandinka" czy „Troy". Tamte szlagiery utorowały drogę życiowemu sukcesowi artystki – przejmującej interpretacji piosenki Prince'a „Nothing Compares 2 U" z 1990 r., dzięki której świat poznał niezrównany wokal Sinead.