Dni kobiet
Ponieważ w tym tygodniu mamy „dzień kobiet" (8 marca) — temat felietonu jest oczywisty. Ów dzień wbił się ceremonialnie w jestestwo każdemu obywatelowi PRL–u (45 lat funkcjonowania to nie żarty!), mnie zaś dubeltowo, gdyż urodziłem się tego dnia, co było jak fatum: opędzić się od życzliwości dam nijak już nie mogłem.
I wreszcie — gdy dowodzę wszechstronnej wyższości „ladies" nad „gentlemenami" — nie wolno mi ominąć najważniejszego: Amora. Kobiety są w miłości dużo lepsze. Zacznijmy od faktu, że są delikatniejsze, także werbalnie, używają mniej brzydkich słów. Przeciwnicy takiej tezy mogliby przywoływać Dodę, która, kiedy ją zapytano jak często uprawia seks, warknęła: „ — Skąd mam wiedzieć, nie mam w dupie licznika!", ale wówczas ja bym przywołał samego Mozarta, który miał erotyczne upodobanie do odbytnic (koprofilia) i patologiczne upodobanie do kloacznych słów ( koprolalia), co znalazło odbicie w jego twórczości, exemplum kanon „Difficile lectu mihi mars " ( „Trudno pocałować się we własną dupę") bądź kanon „Leck mich im Arsch" („Pocałuj mnie w dupę"), rozpisany na subtelne sopranowe głosy, a przeznaczony do śpiewu kościelnego. Chodzi wszakże o rzeczy ważniejsze — o uczucia. Głośny aktor Billy Crystal słusznie zauważył: „ — Kobiety potrzebują powodu, by uprawiać seks. Mężczyźni potrzebują jedynie miejsca". Ta sama prawda brzmi w wyznaniu Joan Collins (sławna Alexis, „femme fatale" „Dynastii"): „ — Ludzie pytają czy to fakt, że kochaliśmy się z Warrenem Beatty kilkanaście razy dziennie. Zawsze odpowiadam, że to on się kochał, ja tylko leżałam". Smutne — jak bardzo bez serca są faceci!
Seks vel erotyzm — chcemy tego, czy nie chcemy — spsiał w dzisiejszych czasach, pornolizował się (przy wydatnej pomocy internetu) doszczętnie. Ekspremierowa Nina Andrycz, popularna aktorka dawnej generacji, amantka wielu amantów (znaczy dama doświadczona, nie ignorantka), opowiadała udzielając wywiadu, że jeden sanacyjny ( „międzywojenny" ) pocałunek „był wart wielu tych płomiennych stosunków, za którymi przepadają panowie, a kobiety przeważnie udają" (2010). Nie precyzowała, że samce są takiej sytuacji winne, bo to oczywiste. Na „dzień mężczyzn" wszystkie te popaprańce nie zasługują!