Ciao, caponata!
Właśnie teraz, gdy dopiero zaczyna się wiosna, dopada człowieka najgorętsza tęsknota za latem. Takim symbolem letnich miesięcy jest dla mnie caponata – potrawa, jaką poznałem na Sycylii. Jak wiele tamtejszych przysmaków ma ona w sobie coś arabskiego.
Nic dziwnego – Arabowie rządzili tą włoską wyspą aż do 1091 r., gdy wtedy to ostatecznie wygnali ich stąd Normanowie. Inni twierdzą, że potrawa przywędrowała na Sycylię z Katalonii, gdzie pod nazwą „caupone" była przysmakiem portowych tawern.
Ale dość historycznych dygresji. Caponata to mieszane warzywa, duszone na oliwie i czosnku, doprawione na słodko-kwaśno. Potrawa podawana jest głównie na zimno – „jako przystawka bądź dodatek do dań nieco treściwszych", ale zdarzało mi się dostawać caponatę na ciepło, jako danie główne.
Głównym bohaterem caponaty jest bakłażan, ale obok niego czołowe role odgrywają w tym warzywnym szlagierze papryka, cebula, seler naciowy, pomidory, kapary i czarne oliwki. Arabską miłość do słodyczy spełniają w caponacie rodzynki. Tajemnicą jakości tej potrawy jest smażenie i duszenie poszczególnych warzyw osobno. Wiem, że to kłopotliwe i wydłuża czas robienia potrawy, ale jak chcecie coś zjeść szybko, to idźcie do McDonalda.
Dopiero w finale mieszamy uduszone warzywa i wtedy już wedle smaku można podbić smak wymieszanych warzyw octem winnym, solą i pieprzem.
Ci, którzy kultywują pamięć o arabskich korzeniach potrawy, dodają orientalne przyprawy jak np. harissę, mieloną kolendrę, a nawet kardamon, ale to już kwestia smaku i stopnia arabofilii.
Bo Caponata ma przede wszystkim rzucać na kolana smakiem warzyw uduszonych na dobrej oliwie z czosnkiem.
I dlatego trzeba używać oliwy jak najlepszej. Tak jak nie da się zrobić dobrego węgierskiego gulaszu na czymś innym niż smalec – tak nie ma caponaty bez oliwy. Nie kuście się na żadne polskie oleje, nawet olej słonecznikowy – bo stworzycie jakieś dziwadło, a nie caponatę.
Nie znaczy to, że caponata nie posiada rozmaitych wariacji.
W Palermo do caponaty dodaje się ugotowane ośmiorniczki, zaś w arystokratycznych wydaniach tego dania na Sycylii dodaje się do warzyw kawałki homara, ryby miecznika czy krewetki. Jedźcie latem na Sycylię, to sami sprawdzicie!