Głodować w obronie historii
Nauka historii stanowi fundament edukacji. Głodówka w jej obronie miała głęboki sens
Odsłania go reakcja: i to zarówno tych, którzy dzięki niej zrozumieli wagę problemu oraz uwierzyli, że można jeszcze w tej sprawie coś zrobić, jak i tych, którzy, czego można było oczekiwać, próbują ją ośmieszać i dezawuować.
Warto przypomnieć, że grupka krakowskich opozycjonistów z czasów PRL, działaczy pierwszej „Solidarności", zdecydowała się na nią, gdy – wydawało się – nie ma już szans na powstrzymanie „reformy", która ma w dużej mierze rugować historię ze szkoły średniej. Jej nauka kończy się na pierwszej klasie licealnej, a następnie, dla wybierających inne specjalności, sprowadzona jest do tzw. zagadnień w ramach cudacznego, ale „postępowego" przedmiotu „historia i społeczeństwo". Czy oznacza to, że historia dotychczas rozgrywała się poza społeczeństwem?
Cała reforma przeprowadzana jest pod hasłem „uczenia myślenia", które przeciwstawione zostało „wkuwaniu faktów". Wynika z tego, że myślenie jest pewną specyficzną techniką zupełnie niezależną od posiadanej wiedzy. W rzeczywistości nawet matematyka wymaga znajomości iluś faktów, od tabliczki mnożenia poczynając. Nauki humanistyczne posiadają jednak specyficzny charakter i służą przyswajaniu doświadczenia zbiorowego, które wpisane jest w kulturę. Historia ma dla niej charakter zasadniczy. Porządkuje świat czasowo i odsłania proces budowania naszej cywilizacji. Ludzie pozbawieni tej wiedzy zawsze do pewnego stopnia pozostaną barbarzyńcami.
Demaskatorzy z „Wyborczej" i pochodnych gazet wskazują „prawicowy" charakter protestu i tradycyjnej nauki historii. Chodzi przecież o narzucenie określonej interpretacji naszych dziejów – biadają. I mają rację.
Edukacja z natury rzeczy ma charakter wzorcotwórczy; jest kultywowaniem określonych postaw. Nauka historii pokazuje uzależnienie człowieka od zbiorowości, a więc nakierowuje go na aktywne w niej uczestnictwo. Pokazuje, jakie zachowania są dla niej korzystne, a jakie naganne. Uczy etyki dużo bardziej niż wątpliwy przedmiot o tej nazwie, który pojawił się w szkołach wyłącznie po to, aby zastąpić religię.
Polityczna wspólnota, jaką jest naród, musi odwoływać się do historii, w której jest zakorzeniona. Czyni to w wymiarze symbolicznym, oddając hołd swoim bohaterom i kultywując choćby w formie świąt heroiczne wydarzenia. Przede wszystkim jednak powinna to czynić przez naukę historii, w której obok faktów są i ucieleśnione wartości.
Bez takiej historii nie przetrwa żaden naród. Gdyż naród to wspólnota szczególna, rozpięta w czasie, a więc w historii, zbiór pokoleń przeszłych, teraźniejszych i przyszłych, wspólnota losu.