Kim była siostra Henryka VIII, czyli o wierności faktom
Kamil Śmiałkowski, ceniony przeze mnie za książkę o wampirach w popkulturze, wita w „Gazecie Telewizyjnej" drugi sezon amerykańskiego serialu „Spartakus".
I przestrzega, abyśmy nie traktowali zbyt serio fabuł seriali historycznych. Bo ich szybkie tempo to dzieło obecnych scenarzystów, a nie historii.
I prawda to, i uproszczenie. „Spartakus" (zerknąłem na kilka odcinków) wydaje mi się leżeć półkę niżej od pozostałych. Mogę podziwiać wyobraźnię plastyczną twórców, ale to krwawa jatka w rzymskich kostiumach.
Z kolei „Zakazane imperium", przy całej ekstrawagancji scenariusza, odznacza się wielką pieczołowitością w odtwarzaniu realiów Ameryki czasów prohibicji. Gdzieś pośrodku są „Rzym" czy aż dwa seriale o Borgiach. Pisałem o dowolnościach, z jakimi twórcy opowieści
o papieskim rodzie traktują szczegóły historii. Trudno im jednak zarzucać uwspółcześnianie na siłę. Tempo jest współczesne, postaci, na ile można, z tamtych czasów.