Co dalej z koalicyjnym teatrem?
Nie do końca wierzę w to, że Donald Tusk, mistrz w sztuce kiwania na boiskach Orlików, tak łatwo dał się ograć na Stadionie Narodowym drużynie Waldemara Pawlaka.
Że mecz o emerytury przegrał z kretesem. Sądzę raczej, że to kolejny sondażowy sprawdzian. Zobaczymy, ile PO straci, a ile zyska PSL, czy ktoś jeszcze coś ugra. Przecież emerytalna piłka ciągle jest w grze, a drużyna Pawlaka podczas kolejnej sejmowej debaty zapewne nie obroni wszystkich korzystnych zmian wprowadzonych dla swoich kibiców.
Ciekawszy jest jednak inny zabieg, którego celem ma być całkowita marginalizacja opozycji. Oto silniejszy koalicjant domaga się radykalnych zmian. Wtedy do akcji wkracza słabszy koalicjant. Uderza w twardy kurs reformy i proponuje takie rozwiązania, które przynajmniej częściowo łagodzą jej skutki.
W tym czasie wszelka krytyka ze strony opozycji jest wykpiwana przez mainstreamowe media i prorządowych ekspertów.