Skarby ze skarbonki
Czy można dziś przeżyć miesiąc za złotówkę z 1957 r.? Czy na monecie zrobionej z miedzi można osiągnąć zysk rzędu 6400 proc.? Owszem, numizmatyka to jedna z najpewniejszych inwestycji. Wymaga jednak cierpliwości
Mincerz ostrożnie wkłada złoty krążek do maszyny, chwilę przygląda się z profesjonalnym grymasem twarzy i pewnym ruchem uruchamia urządzenie. W trzewiach maszyny coś burczy, trzaska, po czym tłok z impetem spada na okrągły kawałek metalu. Po sześciu ciosach na gładkiej powierzchni pojawia się wąsaty profil mężczyzny i napis „SIGISMVNDVS III D G POLONIAE ET SVECIAE REX".
Scena ta nie rozegrała się parę setek lat temu, lecz przed zaledwie kilkoma dniami, 20 marca, w Mennicy Polskiej. Studukatówka Zygmunta III Wazy, której replikę właśnie wybito, jest najdroższą polską monetą – w 2008 r. na nowojorskiej aukcji sprzedano ją za kwotę 1,38 mln dol. Repliki z oryginałem studukatówki rzecz jasna równać się nie mogą, ale ich cena i tak jest niebagatelna. Spośród 19 najcięższych egzemplarzy (357 gramów), ten z numerem jeden wyceniony został na 110 tys., pozostałe zaś na 99 tys. zł. Sporo, ale kto zdecyduje się na zakup, ma w zasadzie stuprocentową pewność zysku. W historii polskiej numizmatyki współczesnej nie zdarzyło się jeszcze, by moneta z biegiem czasu straciła na wartości.