Niemoralny interes
Niemcy to trzeci na świecie eksporter broni. Tylko czy powinny ją sprzedawać wszystkim chętnym?
Zastaw się, a kup broń. Bliska bankructwa Grecja zapożycza się na potęgę, ale na armii oszczędzać nie chce. Jeśli wierzyć informacjom tygodnika „Die Zeit", na liście życzeń Ministerstwa Obrony w Atenach są m.in. samoloty Eurofighter, francuskie fregaty i niemieckie okręty podwodne.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel, która na co dzień bezlitośnie wzywa Greków do zaciskania pasa, w sprawie wydatków na wojsko jest wyjątkowo pobłażliwa. W przeszłości miała nawet naciskać na władze w Atenach, by dotrzymały zobowiązań. Chodzi bowiem o zakupy, na których korzysta niemiecka zbrojeniówka. Tylko w 2010 r. do Grecji trafił z Niemiec sprzęt dla armii warty 403 mln euro.
W handlu bronią Berlin jest już kluczowym graczem. Sztokholmski Międzynarodowy Instytut Badań nad Pokojem (SIPRI) wyliczył, że w latach 2007–2011 Niemcy miały dziewięcioprocentowy udział w światowym eksporcie broni. Lepszy wynik uzyskały jedynie USA (30 proc.) i Rosja (24 proc.). Tylko w 2010 r. Niemcy sprzedały broń za ponad 2,1 mld euro – wynika z kolei z raportu przyjętego w grudniu przez rząd Angeli Merkel. To o połowę więcej niż rok wcześniej!