Żyrinowski obwinia władze Rosji
Lider populistycznej Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji po raz kolejny obarczył Kreml winą za katastrofę polskiego Tu-154 pod Smoleńskiem.
Podczas wystąpienia w Dumie 11 kwietnia 2012 r. Władimir Żyrinowski oświadczył, że władze w Moskwie powinny skuteczniej rozwiązywać problemy z wypadkami lotniczymi. – Powinny zabronić startu lub lądowania samolotów przy złej pogodzie. Nie doszłoby wówczas do awarii w Smoleńsku czy Tiumeniu. Wystarczyłyby elementarne instrukcje ministrów lub odpowiednich służb – przekonywał Żyrinowski. Dokładnie dwa lata temu, także w Dumie, skrytykował on władze za to, że pozwoliły na lądowanie samolotu z Lechem Kaczyńskim i „całą elitą polityczną obcego państwa" na pokładzie w gęstej mgle. „W złych warunkach pogodowych powinniśmy bezwzględnie zamykać lotniska dla każdych samolotów, nieważne, kto w nich leci: grupa bezdomnych udająca się na łowienie ryb czy prezydent" – grzmiał lider LDPR.
Kolejne wystąpienie Żyrinowskiego podważa tezy raportu MAK, który stwierdza, że „dowódca lotu międzynarodowego podejmuje samodzielną decyzję o lądowaniu bądź opuszczeniu lotniska". Żyrinowski, w obecności Władimira Putina przysłuchującego się obradom, dał do zrozumienia, że do tego, by zapobiec katastrofie smoleńskiej, wystarczyłyby wola polityczna i instrukcja ministra, np. transportu.
– Fakt, że to zostało wypowiedziane w obecności Putina, świadczy, iż w elitach rosyjskich musi być przypuszczenie, że raport MAK zawiera liczne błędy, że np. nie mówi o winie rosyjskich kontrolerów. Przecież wystąpienie Żyrinowskiego nie zostało zakwestionowane – mówi „URz" eurodeputowany Michał Kamiński. – Od początku zresztą wiedziałem, że w Rosji panował wówczas bałagan.