Zabijanie polskiego biznesu
Od kaprysu urzędnika skarbówki, prokuratury, urzędu celnego czy ZUS zależy przyszłość wielkich i małych firm. Dla wielu przedsiębiorców kończy się to fatalnie
W ciągu miesiąca do posłów sejmowej Komisji Gospodarki czy sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka trafia różnymi drogami: w formie e-maili, listów lub wizyt zrozpaczonych właścicieli firm odwiedzających biura poselskie kilkanaście próśb o pomoc. – Dotyczą zwłaszcza sytuacji, w których działania urzędników z różnych instytucji naruszają podstawowe prawa przedsiębiorców, np. poprzez przewlekłe kontrole czy zajęcia kont paraliżujące funkcjonowanie firmy – wymienia w rozmowie z „Uważam Rze" poseł Maks Kraczkowski (PiS), członek komisji gospodarki. I zwraca uwagę: – Najczęściej problem mają właściciele małych i średnich firm. Bo system urzędniczy w Polsce jest mocny wobec słabych i słaby wobec mocnych.
Do Romana Kluski, byłego właściciela Optimusa i laureata Nagrody Kisiela w 2003 r. za walkę z bezprawiem aparatu państwowego takich próśb o pomoc w ciągu miesiąca, trafia czasami nawet ponad setka. – Z przykładami urzędniczych nadużyć wobec przedsiębiorców spotykam się praktycznie codziennie. W dużej części nasze sądy, policja, prokuratura tkwią cały czas w głębokim PRL. To są często ci sami ludzie, ta sama mentalność i poczucie bezkarności oraz brak odpowiedzialności za błędy – mówił niedawno w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Roman Kluska.