Manicheizm wiecznie żywy
„Tylko bez manicheizmu” – mówi odtwórczyni głównej roli w filmie Małgorzaty Szumowskiej. Dziennikarz kiwa głową
Sprzeciw wobec dualistycznej religii sprzed 1800 lat okazuje się dziś stanowiskiem aktualnym i jednoznacznym. Biorąc pod uwagę częstotliwość przywoływania we współczesnym dyskursie manicheizmu, funkcjonuje on jako jedna z głównych pokus współczesnego świata. Odżegnanie się od niego stanowi przecież jedno z jego kluczowych zaklęć. Można wprawdzie żywić wątpliwości, czy Juliette Binoche, tak jak i legion potępiających współcześnie manicheizm, ma choćby elementarne pojęcie o religii, której prorokiem był Mani. W niczym nie osłabia to jednak żarliwości ich sprzeciwu wobec niego.
Manicheizm głosił radykalny, metafizyczny dualizm. Świat miał być areną zmagań dobra ze złem, którego siedlisko stanowiła materia. Można umieścić go więc w szeregu gnostyckich wierzeń, w polemice z którymi formowała się myśl chrześcijańska. Dziś manicheizmem nazywa się jakiekolwiek odróżnienie dobra od zła. W tym absurdalnym ujęciu manicheizmem staje się nie tylko chrześcijaństwo, ale jakakolwiek etyka.