Wyssane z prasy
Kasztany, a tym samym i matury już w pełnym rozkwicie, zacznijmy więc maturalnie. Podobno tegoroczni abiturienci są oburzeni nieodpowiedzialnym zachowaniem MEN, które wyznaczyło egzaminy w terminie, który całkowicie zniweczył znękanym uczniom wszystkie majówkowe plany.
Wyobrażają sobie państwo? 30 stopni upału, a biedactwa zamiast grillować, wkuwają całki i Szymborską – to jest naprawdę nie do wiary. Na szczęście ten brak humanitaryzmu nie skończył się okupacją Krakowskiego Przedmieścia i matury jak na razie przebiegają pokojowo.
Może pomogły rady niezawodnej cioci Edyty Górniak, która – jak donosi „Super Express" – na swoim blogu zagrzewała maturzystów do boju. Nie omieszkała przy okazji wspomnieć, że ona sama egzaminu dojrzałości nie zdała, bo występowała w tym czasie na Broadwayu (ach, ta kariera w USA), a na dowód tego zrobiła błąd w odmianie nazwiska swojej młodszej koleżanki po fachu – Ewy Farnej (nie Farny!). Pani Edyto, wierzymy. Ale co tam, matura to bzdura.
Podczas gdy jedni kupują czerwone podwiązki na maturę i zarywają noce nad arytmetyką, inni kupują PlayStation i dziecięce Ferrari w ramach przygotowań komunijnych. Swoją córkę do sakramentu wyprawia w tym roku między innymi aktorka „Rodziny zastępczej" Monika Mrozowska. Na łamach tygodnika „Na Żywo" chwali się, że zamierza urządzić wegetariańskie przyjęcie. To się nazywa sprytne rozwiązanie na czas szybujących cen mięsa. W końcu co dobre dla zdrowia, dobre dla portfela! Pochwaliłby ją na pewno Tomasz Lis. Naczelny „Newsweeka", według doniesień „Super Expressu", ostro wypowiedział się na swoim blogu na temat otyłości. Zacietrzewił się do tego stopnia, że padły słowa „odrażający, zapuszczony, spasiony knur". Spokojnie – nie ucierpiał żaden z naszych polityków, a słowa odnosiły się do samego Lisa, oczywiście sprzed diety. Czekamy na ostrą reakcję Grycanek – największych polskich rzeczniczek i propagatorek nadwagi.
Na koniec dramatyczna próba zwrócenia na siebie uwagi w wykonaniu niezawodnej Oli Kwaśniewskiej. W wywiadzie dla „Faktu" prezydentówna żaliła się, że fotoreporterzy zaglądają jej nieelegancko pod spódniczkę, kiedy siada. I jak ona ma nosić mini? Ach, te wyższe sfery to mają jednak pieskie życie.