Gdy chcą coś załatwić u nas,dzwonią do Berlina
Wywiad z Ryszardem Czarneckim, politykiem PiS, europosłem
Niemieccy politycy coraz głośniej mówią o możliwym bojkocie mistrzostw Euro 2012 ze względu na łamanie na Ukrainie praw człowieka w stosunku do byłej premier Julii Tymoszenko. Decyzję taką podjęła Austria. To tylko groźby, nacisk czy realne niebezpieczeństwo?
Niemieccy politycy, przypomnę, nie tylko nie protestowali, ale część z nich wręcz przyklaskiwała, gdy Rosja, łamiąca prawa człowieka o wiele bardziej niż Ukraina, otrzymała prawo organizacji zimowych igrzysk olimpijskich w Soczi czy piłkarskich mistrzostw świata w 2018 r. Ich oraz wielu innych zachodnioeuropejskich polityków apele o bojkot Euro 2012 choćby były politycznie słuszne, są mało wiarygodne. Natomiast Jarosław Kaczyński ma moralne prawo wzywać do bojkotu, gdyż wcześniej wielokrotnie piętnował łamanie praw człowieka w Rosji. Do startu Euro 2012 został raptem miesiąc – to niewiele czasu, żeby coś uzyskać, ale próbować trzeba. Grzech bowiem zaniechania w polityce to grzech śmiertelny. Szkoda, że władze z prezydentem RP i premierem znowu grzeszą brakiem wizji i brakiem stanowiska.