Głos, który nie ma co śpiewać
Macy Gray śpiewa Metallicę, Radiohead, Arcade Fire i innych. Robi to jak zwykle pięknie, ale...
Here Comes the Rain Again" brzmi, jakby nagrano go po połknięciu wiadra proszków nasennych, podobnie „Creep" – ale on akurat w oryginale Radiohead jest chyba jeszcze bardziej nudny. Macy Gray popełniła właśnie największy koszmar w swojej karierze. Spośród 16 nagranych tu coverów ani jeden nie jest lepszy od wersji oryginalnej, żaden też nie ma nawet cienia klasy „On How Life Is" czy choćby „Big". Mamy tu do czynienia z kolejnym odcinkiem upadku doskonałej skądinąd wokalistki.
A zapowiadało się całkiem ciekawie. Macy Gray – bądź co bądź ikona współczesnego soulu – w doborze materiału wykroczyła daleko poza bliskie sobie klimaty. Wzięła na warsztat „Wake Up" Arcade Fire, zaśpiewała „Teenagers" My Chemical Romance i „Maps" Yeach Yeach Yeachs, spróbowała sił w „Love Lockdown/Buck" Kanye'a Westa, a nawet w „Nothing Else Matters" Metalliki. Zderzenie jej kokieteryjnie schrypniętego głosu i soulowej wrażliwości z takimi kawałkami mogło dać naprawdę ciekawy efekt, wyłamujący się z gatunkowej rutyny. Nic podobnego jednak nie nastąpiło.