Ukraiński węzeł gordyjski
Od tygodnia obserwujemy dramatyczne zaostrzenie sytuacji na Ukrainie. Efekty już widać – zagrożenie bojkotem Euro 2012 w tym kraju. Ale mogą być jeszcze groźniejsze i dużo bardziej dalekosiężne
Jeszcze pod koniec 2011 r. można było mieć nadzieję na stowarzyszenie Ukrainy z Unią Europejską, a więc na postępującą integrację Kijowa z Europą. W nieodległej perspektywie była impreza w dużej mierze mająca promować Ukrainę, a więc Euro 2012. Teraz sytuacja się zmieniła w sposób zasadniczy.
Główny powód to zachowanie prezydenta Wiktora Janukowycza i jego otoczenia. Ukraiński prezydent najwyraźniej nie jest specjalnie przywiązany do idei demokracji i stara się umocnić swą władzę w sposób trudny do zaakceptowania przez Zachód. Za głównego wroga uznał ekspremier Julię Tymoszenko. Żelazna Julia trafiła do aresztu, a potem została skazana na siedem lat więzienia za podpisanie niekorzystnych umów gazowych z Rosją, a więc za decyzję polityczną, co w krajach europejskich nie jest przestępstwem w rozumieniu prawa karnego. Zarówno politycy Zachodu, jak i Polski krytykowali Kijów za przebieg procesu, nie rozważając kwestii, czy Tymoszenko jest, czy też nie jest winna. Dostrzegali również kluczowy problem: Janukowycz pozbył się groźnego przeciwnika politycznego, wsadzając go do więzienia, a to z demokracją nie ma nic wspólnego.