Podsłuchane w kancelarii
Nie bój się, Paweł, no nie bój. Przecież pokazuję: możesz wejść. Co tam znowu?
Autostrada nam się w polu urwała i nie możemy jej znaleźć. Sławek od dwóch dni jeździ po kraju i szuka. Ale sam wiesz, jaki on jest... Do Euro na pewno nie da rady.
Co tam autostrada, Paweł. Mi tu się wszystko sypie. Ja tu z niczym nie mogę przez was zdążyć. Wystawiacie mnie na pośmiewisko. Koleje jadą w przeciwną stronę, stadiony przeciekają, jakimiś bojkotami grożą. I jeszcze ten Igor z tą swoją, pożal się Boże, książczyną. Nic z niej nie rozumiem, a wszyscy mnie o nią pytają.
Donek, bez ciebie to już by z nas nic nie zostało. Najwyżej mokra plama u stóp prezesa. A tak, sam widzisz, prowadzisz nas od zwycięstwa do zwycięstwa. Jak tylko się ta cała Unia Europejska do tego czasu nie rozleci, to jeszcze i ją poprowadzisz.
No dobrze już, Paweł, daj spokój. Ale masz rację, może ja zanadto krytyczny jestem? Sam popatrz, ilu to już się premierów zmieniło w tej Europie? A ja wciąż reformuję ten nasz pełen niewdzięcznych ludzi kraj i reformuję.
Zawsze ci powtarzam: za bardzo się przepracowujesz. Chcesz się nadciśnienia dorobić? A kto wtedy będzie na boisku rozgrywał?
Tak, dość już tych reform na dziś. Chyba że na koniec zreformujemy buteleczkę czegoś chilijskiego... Masz przy sobie klucz do reform?
Klucz do reform?...
No, korkociąg, Paweł, korkociąg. Mój się gdzieś zawieruszył...
—nn