Stąd do 3 maja
Rocznica 3 Maja jest dziś znamienna szczególnie, bo wtedy (1791) twórcom Konstytucji szło o uleczenie chorej Rzeczypospolitej, a obecna sytuacja sprawia, że patrioci marzą dokładnie o tym samym.
Wówczas to się nie mogło udać, gdyż król Stanisław August błyskawicznie zdradził konstytucyjny obóz reform (do którego Ignacy Potocki wciągnął go fortelem aktualnej królewskiej metresy, jak zapewniał Michał Czacki), a po roku 1989 kompletnie się nie udawało, gdyż typ wykreowany na swoistego króla RP błyskawicznie zdradził kontr lewaków i miast łobuzów puścił w skarpetkach hołdujących go frajerów. Państwo zbudowane mocą kontraktu czterech grup (po dwie z każdej strony): bezpieki wojskowej plus cywilnej oraz nomenklatury partyjnej (dwie koterie strony rządowej łaknące uwłaszczenia), tudzież grupy robotników oraz jaczejki żydowskich inteligentów o skłonnościach bardziej kosmopolitycznych niż ojczyźnianych (dwie grupy strony formalnie antyrządowej)— gniło od początku. III RP to cały czas kraina upiornej gry pozorów, sala balu maskowego, na którym pseudowolność nosi szaty królowej swobód, ekshibicyjna rozwiązłość przywdziewa tęczowy welon tolerancji, hańba zakłada strój rozsądku, bezprawie udaje sprawiedliwość, a władza paraduje w kostiumie Robin Hooda odbierającego bogatym, żeby dawać mniej bogatym to, co zostało z łupu ukradzionego wszystkim, zwłaszcza biedakom. Kiedy niespełna trzy lata po starcie III RP redakcja „Tygodnika Polskiego" (główne pismo Polaków w Australii i Nowej Zelandii) przysłała reportera, by przeprowadził ze mną wywiad (opublikowany 20–III–1993), rzuciłem gorzko, iż czułem się lepiej za komunizmu, gdyż „ ... wtedy sytuacja była czysta jak kryształ: po jednej stronie barykady czerwona bestia, po drugiej ty. Jeśli nie dałeś się sprostytuować w żaden, nawet w najmniejszy sposób, to znaczy, że ocaliłeś swoje człowieczeństwo, i to był triumf, zwycięstwo człowieka. A dziś żyję w hybrydzie, która jest rzekomo Polską wyzwoloną. Tylko że w tej Polsce cnota patriotyzmu jest występkiem, występek natomiast — wszelkie przeniewierstwo, złodziejstwo, kłamstwo, wysługiwanie się esbecji i Moskwie, każda forma łamania Dekalogu — reklamowany jest jako cnota. W tej Polsce ludzie, którzy mówią prawdę, są ośmieszani i opluwani, dostają etykietę «oszołomów». Nigdy nie przestanę być «oszołomem». Gdybym przestał, ojciec wstałby z grobu i dałby mi po gębie".