Niania w todze wychowuje facetów
„Prawo Agaty” to kolejny nagłaśniany serial, tym razem TVN. Co się w nim robi? Głównie tresuje facetów...
Historia młodej prawniczki występującej w sądzie w kolejnych sprawach swoich klientów – któż z nas nie widział już takich seriali w wykonaniu sytego, zrutynizowanego Zachodu? Jest ich na pęczki, często są precyzyjnie pomyślane, trzymające w napięciu, wyczulone na tematykę społeczną, choć i obciążone dydaktyką.
Dodatkową atrakcją „Prawa Agaty" ma być Agnieszka Dygant, która zbudowała sobie popularność jako tytułowa postać w sitcomowym cyklu „Niania". Mnie uderzyło w nowym serialu co innego. Wspomniałem o dydaktyce. Tu jej przedmiotem są niemiłosiernie krytykowani i wychowywani mężczyźni.
Główna historia – adwokata zaniedbującego żonę – służyła w tym odcinku największym połajankom. Nie dość, że nie miał dla niej czasu, to walczył z nią podczas sprawy rozwodowej nieczystymi metodami. A w dodatku był arogantem obsługującym bogatych klientów. Uzupełniały tę przypowieść inne wątki. Wrednego bigamisty ćwiczonego za swe występki przez inną panią adwokat. I mężczyzny, który zaprosił główną bohaterkę na kolację ze świecami, bo – jak można się domyślać – chciał ją uwieść.