Najnowsza interwencja Uważam Rze

Kiedy „stać nas” na dziecko?

Chcę nawiązać do listu pani Julii z 19. numeru „Uważam Rze" i jej opinii, że „w żłobku maluszek będzie ciągle chorował".

 

I chcę zapytać, skąd ta pewność? Jestem lekarzem pediatrą, pracowałam 42 lata, w tym sporo w żłobkach. Jeden z moich synów też chodził do żłobka (innego) i nie chorował, a w „moich" żłobkach jedna czwarta dzieci również nie. To były maluchy rodziców, którzy słuchali naszych rad. Nie przegrzewali dzieci, chodzili regularnie na spacery, nie dokarmiali rozmaitymi specyfikami. To ostatnie jest coraz powszechniejsze i szkodliwe.

Pani Julia pisze, że nie stać jej na dziecko. Też, jak pani Julia, nie miałam oparcia w rodzinie, w ciągu ośmiu lat z braku własnego mieszkania przeprowadzaliśmy się sześć razy, najpierw z jednym dzieckiem, potem z dwojgiem.  Zarabiałam grosze, a w wolne soboty też często pracowałam. I nie żałuję! Nie warto czekać, potem może być za późno na dziecko.    Elżbieta Ossolińska-Rives, Warszawa

Pani Julia ma rację. Ja mam 34 lata i zarabiam w stolicy średnią krajową. Gdyby nie pomoc prawie 80-letnich rodziców, nie byłabym w stanie się samodzielnie utrzymać. Skończyłam trzy kierunki studiów, wszystkie językowe! Spłacam 30-letni kredyt na mieszkanie (niewielka kawalerka) – rata i wszystkie opłaty mieszkaniowe to jakieś 75 proc. pensji. I tak mam szczęście, bo mój 40-letni partner nigdy nie dostanie kredytu, bo choć zarabia powyżej średniej krajowej, to i tak za mało, żeby banki łaskawie dały mu kredyt. [...] Przez cały rok jestem w stanie odłożyć 1500–2000 zł, co nie wystarcza nawet na wakacyjny wyjazd, który tradycyjnie będzie mi dotował mój narzeczony. Oboje spłacamy dodatkowo kredyty konsumpcyjne.

Jak mam w takich warunkach rodzić dzieci? Dziecko to nie zabawka, a mnie nawet na psa czy kota nie stać. [...] Pokolenie rodziców miało coś, czego my, młodzi, nigdy nie doświadczymy – pewność i stabilność zatrudnienia oraz tanie życie i łatwość zdobycia mieszkania. Mieli dobre układy w pracy, tam tworzyły się przyjaźnie, podrzucano sobie nawzajem dzieci. Dziś każdy sobie rzepkę skrobie.

Marta (nazwisko do wiadomości redakcji)

Temat poruszony w artykule „Matka Polka 2012" wzbudził duże emocje. To optymistyczne. Jak widać, nawet jeśli ktoś uznaje, że jeszcze nie może mieć dzieci, to o tym myśli, zastanawia się nad tym, rozważa. Jedno wyjaśnienie się Państwu raz jeszcze należy: nie lekceważymy problemów i trudności młodych rodzin. Odwrotnie – widzimy je wyraźnie i dlatego o tym piszemy. Ale nie ukrywamy też, że uważamy za swój obowiązek przestrzec te pary, które uważają, iż kiedyś wreszcie będzie je na dziecko stać tak bardzo, że to zniesie wszystkie problemy. Otóż to nie nastąpi nigdy, zawsze będzie coś za rogiem, coś do osiągnięcia, kupienia czy jakiś problem. Trzeba powiedzieć wprost – posiadanie dzieci wymaga dziś wielu poświęceń, państwo nie pomaga, ba – rozważa likwidację i tak niewielkiej ulgi podatkowej, podnosi opłaty za przedszkola. To wszystko prawda. Ale ponieważ mamy dzieci, wiemy też, że radość i szczęście, jakie przynoszą, wszystkie te problemy rekompensują.

I jakoś tak... pomagają, wszystko się łatwiej układa, wszystko jest też bardziej poukładane. Gdy rodzi się maluszek, staje się jasne, co jest najważniejsze. Kłopoty bledną. Do tematu wrócimy. Prosimy o opinie i świadectwa także tych, którzy na dzieci się zdecydowali.

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Wojciech Romański

W smoczym kręgu

Artur Osiecki

Brexit mobilizuje regiony

Województwa chcą przyspieszyć realizację nowych programów regionalnych zarówno ze względu na zbliżający się przegląd unijny, jak i potencjalne negatywne konsekwencje wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej