Gwiazdorzy przemocy
Nawet się specjalnie nie lubią. Ale są jak awers i rewers. To główni aktorzy w spektaklu, którego reżyserem jest Tusk
Senator PO Jan Filip Libicki zarzucił autorowi niniejszego tekstu, że zajmując się meandrami psychiki posła Stefana Niesiołowskiego, upodobnił się do... Janusza Palikota.
To zabawne skojarzenie: przecież Niesiołowski i Palikot to dwie najważniejsze części machiny nastawionej trochę na deprecjonowanie, a trochę prowokowanie przeciwników. Machiny zbudowanej kilka lat temu przez PO. I niemającej sobie równych: trudno znaleźć podobne przykłady czy to we wcześniejszych dziejach III RP, czy w realiach innych demokracji.
Teatrzyk Donalda
Ich rola nadal jest ogromna, nawet jeśli tylko Niesiołowski występuje w barwach Platformy. Ostatnio obaj skutecznie przyćmili złe wrażenie wywołane niepopularną ustawą emerytalną. Palikot – obrzucając inwektywami z trybuny sejmowej prezesa PiS. Niesiołowski – wdając się w awanturę z dziennikarką. Zapewne tylko Palikot panował nad zdarzeniami, Niesiołowski dawał się nieść fali.