Kopernik się mylił
Naiwne jest narzekanie na poziom polskiej debaty publicznej. Bo to nie w obrzucaniu się inwektywami tkwi problem
To oczywiście nie jest przyjemne, ale bez przesady. Przecież w stabilnych demokracjach politycy też biorą się za łby, i to dosłownie. A słowa to najlżejsza rzecz, którą można dostać po głowie. Problem w Polsce jest gdzie indziej.
Otóż politycy mają tak przeoraną świadomość, że żadne argumenty, które nie są po myśli najwyższych władz partyjnych, do nich nie trafiają. Jeśli zatem szef partii uzna, że to jednak Słońce kręci się wokół Ziemi, to wszyscy bez wyjątku jej członkowie będą głosić tę teorię. A że Kopernik miał inne zdanie? Tym gorzej dla Kopernika.
Wystarczy przeanalizować to, co dzieje się w ostatnich latach w sprawach, o które toczy się najgorętszy spór. Czy ktoś potrafi podać jakieś przykłady, że ktokolwiek kogokolwiek przekonał i że jakiś polityk zmienił podejście do sprawy po przeanalizowaniu argumentów? A przecież celem debaty jest próba przekonania do swoich racji. I przecież nie jest też tak, że w każdej sprawie obie strony mają rację. Ktoś się przecież musi mylić, ktoś musi tkwić w błędzie i właśnie ten błąd musi udowodnić druga strona. I choć często jest tak, że udowadnia, nic z tego nie wynika.