Jeśli coś powie, to dotrzyma
„U mnie słowo droższe pieniędzy” – mawiał Pawlak. Kaźmirz, nie Waldemar. O to samo chodzi też w polityce
Dziś w sejmowych kuluarach trwa debata: czyje słowo droższe pieniędzy. Donalda czy Jarosława? Donald Tusk powiedział, że już nie chce być więcej premierem ani prezydentem, ani nawet kierownikiem całej Platformy. A Jarosław Kaczyński zapowiedział, że nie wystartuje więcej w wyborach prezydenckich.
W Platformie są ludzie, którzy rozpowiadają, że ich szef to człowiek wielce rzetelny, że jak coś powie, to tego dotrzyma. Więc za niedługo spakuje manatki i zostawi wszystkie atrakcyjne funkcje tym towarzyszom partyjnym, którzy jeszcze nie byli premierami ani przewodniczącymi Platformy, ale bardzo nimi chcą być. W wygłaszaniu peanów na temat rzetelności Donalda przodują ludzie Grzegorza Schetyny. Chłopcy od Grześka chwytają dziennikarki oraz dziennikarzy i z minami najpoważniejszymi w świecie oznajmiają, że nie wyobrażają sobie, aby człowiek formatu Donalda mógł złamać dane przez siebie słowo.