Co dalej z edukacją historyczną?
To sukces ludzi dobrej woli. Takich jak profesor Andrzej Nowak, który od 2008 r. broni obecności w polskich szkołach wspólnego dla wszystkich kanonu humanistycznej wiedzy. I takich jak dawni działacze „Solidarności", którzy w tej dotyczącej sfery wartości sprawie zdecydowali się na głodówki.
Minister Krystyna Szumilas ustąpiła po początkowych oporach. Uznała, że obowiązkowym elementem przedmiotu historia i społeczeństwo będzie jeden z bloków tematycznych (do tej pory do wyboru) „Ojczysty panteon, ojczyste spory". Oznacza to, że w drugiej i trzeciej klasie liceum niehumaniści będą się jednak uczyć o polskich zrywach niepodległościowych i związanych z nimi dylematach. Że nie ziści się scenariusz, według którego kontakt z najnowszą historią Polski będą mieli po raz ostatni 16--latkowie. Ten kompromis zaproponował prof. Nowak, ale wsparł go prezydent Komorowski. Za to głowę państwa warto pochwalić. Choć podkreślmy, nie byłoby takiej decyzji bez nacisku społecznego. Jeszcze kilka miesięcy temu ten sam prezydent apele Nowaka ignorował. Zarazem powiedzmy: to jest kompromis na poziomie minimalnym. Profesor Nowak chciał, aby „Ojczysty panteon, ojczyste spory" był wykładany przez cały rok. A co więcej, on i inni przeciwnicy reform programowych minister Hall domagali się wycofania wszystkich zmian, które czynią z drugiej i trzeciej klasy liceum, wciąż z nazwy ogólnokształcącego, głównie komplety przygotowawcze do matury. Ten cel osiągnięty nie został. Na razie?