Oczy dookoła głowy
Jarosław Gowin stoi przed najtrudniejszym egzaminem. Po wakacjach może stać się realną nadzieją polskiego konserwatyzmu albo kolejnym intelektualistą rozgoryczonym polityką
Wokół Jarosława Gowina zrobiło się ostatnio cicho. Po festiwalu rozważań, czy jest już konkurencją dla Donalda Tuska, czy też doprowadzi do rozłamu w Platformie, nagle media i występujący w nich politycy zapomnieli o ambicjach ministra sprawiedliwości.
Dla niego samego oczywiście tak jest lepiej. Temat jednak wróci. Zapomnimy o Euro 2012, potem o olimpiadzie w Londynie i wraz z politykami wrócimy z wakacji. Właściwie to cisza przed burzą. W lipcu rząd ma przedstawić projekty ustaw deregulacyjnych. PO dużo sobie po nich obiecuje, bo po doświadczeniach z podniesieniem wieku emerytalnego boi się brać do przeprowadzania zmian wywołujących opór społeczny. Deregulacja zaś kusi – tu opór będzie mniejszy, a jednocześnie będzie można chwalić się realnym osiągnięciem.