Studia już nie wystarczą
Życie bez ryzyka to współczesny ideał. A dziecko to zawsze ryzyko. Ergo: lepiej nie mieć dzieci
Już za kilkanaście lat, gdy na ulicach Warszawy, Poznania czy Gdańska zobaczymy matkę pchającą wózek z dzieckiem, wykrzykniemy: „O, matka z dzieckiem!". Bo będzie to widok rzadki, wizualny rarytas, niczym rolls-royce wolno sunący Alejami Jerozolimskimi, dzik majaczący gdzieś na skraju lasu, czy też – proszę wybaczyć to trywialne porównanie – polski kibic zadowolony z gry narodowej reprezentacji. U jednych matka z dzieckiem będzie wywoływać podziw, u innych zdumienie, a u niektórych może nawet niesmak jako relikt skostniałej, katolickiej mentalności, która każe być „otwartym na życie".
Czy nas na to stać
Tak już jest na ulicach wielu zamożnych miast zachodu Europy, gdzie maluchów właściwie ani nie widać, ani nie słychać. Z wyjątkiem, rzecz jasna, chłopców i dziewczynek o śniadym kolorze skóry, których rodzice pochodzą z Algierii, Maroka, Senegalu czy Bangladeszu.