Zwycięzców się nie sądzi
Rozmowa z Jackiem Kurskim, europosłem Solidarnej Polski
Niemal w 10. rocznicę nagrania Michnik – Rywin, które wstrząsnęło układem III RP, mamy taśmy Serafina. Inna skala, inny temat, ale czy można mówić o podobnym zjawisku narastającego poczucia bezkarności w obozie władzy?
To są zupełnie różne pod względem sprawczodziejowym sprawy. Afera Rywina dlatego była przełomem, rozsadziła na chwilę system, że jedna strona, której symbolem była Agora, skoczyła do gardła drugiej, czyli lewicy postkomunistycznej. Michnik nie planował afery, nie przewidział skutków swej urażonej dumy, że jak to? – on, demiurg III RP, ma teraz płacić miliony dolców czerwonym, których ocalił przed czarnosecinną rzezią z rąk klerofaszystowskiego motłochu, za jakąś medialną ustawę, którą powinien dostać na pstryknięcie? Afera Rywina dlatego doprowadziła do zmian, że mainstream zgłupiał, stracił azymut. Relacjonował w miarę uczciwie, do głosu doszła opinia publiczna, sprawy wymknęły się spod kontroli, możliwe stały się zmiany frontu jak Nałęcza w komisji śledczej i SLD popłynął. Decydujące były media.